sobota, 1 sierpnia 2015

Rozdział 31



Rozbudziłam się, kiedy czułam na swoim policzku ciepły, przyjemny dotyk. Powoli otworzyłam oczy. Moim zaspanym oczom ukazał się mój cały świat. Czyli innymi słowy Justin. Głaskał mnie po policzku, wpatrując się we mnie. Na ustach miał delikatny uśmiech. Włosy miał rozmierzwione na wszystkie strony. 
-Dzień dobry, księżniczko. - powiedział porannym, zachrypniętym głosem. 
-Dzień dobry, książę. - odpowiedziałam, uśmiechając się. 
-Ubieraj się, bo jedziemy na zakupy. - mruknął, bawiąc się kosmykiem moich potarganych włosów.
-Jakie zakupy? - spytałam, ziewając.
-Obiecałem Ci wczoraj że pojedziemy na zakupy. Musisz kupić sobie jakąś sukienkę na dzisiejszy wieczór, - uśmiechnął się szeroko, po czym pocałował mnie w czoło.
-Ale po co?
-Nie pamiętasz? - zaśmiał się na co ja kiwnęłam głową. - Dzisiaj zrobimy sobie romantyczny wieczór.
-Ojej, jak słodko. - uśmiechnęłam się mimowolnie.
-Wstawaj skarbie. Ja na moment skoczę do siebie, przebiorę się i przyjdę do Ciebie. - podparł się na jednej ręce, cmoknął mnie krótko w usta. - Zaraz wracam, kochanie.
Kiedy drzwi za Justinem się zamknęły podniosłam się zaspana do pozycji siedzącej. Wyciągnęłam rękę po telefon, leżący na szafce nocnej. Odblokowałam go chcąc sprawdzić, która godzina. Była już prawie trzynasta. Wstałam z łóżka nie chcąc przeciągać dłużej. Podeszłam do szafy, otworzyłam drzwiczki i położyłam obie ręce na biodrach, zastanawiając się co ubrać. Wybrałam zwykły biały t-shirt z podwiniętymi, krótkimi rękawkami i spodnie z wysokim stanem w kolorze khaki. Rutynowo wyciągnęłam z szuflady komody czystą bieliznę, Ściągnęłam z siebie piżamę, ubrałam bieliznę po czym ubrania. Wyszłam z swojego pokoju nucąc pod nosem jakąś melodię. Otworzywszy drzwi od łazienki weszłam do środka. Nałożyłam przed lustrem delikatny makijaż, wypsikałam się perfumami i umyłam szybko zęby. Kompletnie nie miałam pomysły na włosy, a przez to że wczoraj ich nie rozczesałam są nie do zniesienia. W ostateczności zaplotłam je w warkocz na bok. Wróciłam do swojego pokoju. Zabrałam czarną, dużą, skórzaną torebkę, wrzuciłam do niej to co najpotrzebniejsze i wyszłam z pokoju idąc w kierunku drzwi wyjściowych. W korytarzy wciągnęłam na stopy czarne mokasynki po czym wyszłam. Zakluczywszy drzwi poszłam do domu Justina. Kiedy stanęłam przed drzwiami Justin akurat je otworzył. Standardowo zwalił mnie z nóg swoim wyglądem. Biała bluzka, szara rozpinana koszula z podwiniętymi rękawami przed łokcie, czarne zwężane spodnie i czarne buty za kostkę. I ten zapach.
-Cholera Justin, dlaczego ty zawsze wyglądasz lepiej ode mnie. - powiedziałam z krzywą miną.
Justin parsknął cicho śmiechem, zakluczając drzwi.
-Przesadzasz kochanie. - stwierdził obejmując mnie lewą ręką w tali.
Doszliśmy do drzwi samochodu Jusa. Oczywiście drzwi przede mną zostały otworzone przez Justina, po czym zamknięte kiedy wsiadłam do środka. Chłopak obszedł przednią maskę i wsiadł na miejsce kierowcy. Spojrzałam przelotnie na dom Justina i głośno parsknęłam śmiechem.
-Z czego się tak śmiejesz? - spytał sam się uśmiechając.
-Justin ty wiesz że w tym domu przed tobą mieszkał pedofil? - nadal się śmiała, chociaż tak na prawdę nic w tym śmiesznego nie było.
-To wszystko wyjaśnia. - popatrzyła na mnie wzrokiem, którego nie umiałam rozszyfrować.
-Co wyjaśnia? - spytała, przestając się śmiać.
-Kiedy się tu wprowadziłem, w piwnicy znalazłem karton z dziewczęcymi majtkami. - stwierdził niewzruszony.
-Co? - spytałam wytrzeszczając oczy.
-Spokojnie, nie były takie fajne jak twoje. - zaśmiał się, odpalając silnik. -Dlatego od razu to wyrzuciłem.
-A właściwie po co kupiłeś ten dom? - spytałam, przygryzając dolną wargę.
-Chciałem mieć do Ciebie bliżej. - wzruszył ramionami.
-Jesteś głupi. - uderzyłam go piąstką w ramie.
-A ty seksowna. - uśmiechnął się zadziornie,
Przewróciłam oczami, śmiejąc się.
-Justin Bieber, chłopak który kupił dom aby odzyskać swoją dziewczynę. - powiedziałam poważnym tonem,
-Alice Brooks, dziewczyna która skradła moje serce. - odpowiedział a na moich policzkach niekontrolowanie wkradł się rumieniec. Cholera, myślałam że już oduczyłam się rumienić.
-Justin, dzwonił wczoraj Kyle co mówił?
-James został na noc u Mii, niby chciał się nią zaopiekować. A Kyle wrócił po prostu do domu. - stwierdził, patrząc na mnie kącikiem oka.
-A jak ona się czuła? - spytałam, oblizując usta.
-Całą drogę spała. - mruknął krótko. W tym momencie wjechaliśmy na parking, jednego z centrum handlowych. Wysiedliśmy, złapaliśmy się za dłonie i udaliśmy się do centrum.

*

-I jak? - powiedziawszy głośno, wyszłam z przymierzalni. Justin zjechał mnie wzrokiem, przygryzając wargę co było jednoznaczne, że mu się spodobało.
-Skarbie ty zawsze wyglądasz idealnie, ale w tym przebijasz nawet samą siebie. - wymruczał, łobuziarsko zjeżdżając mnie wzrokiem.  Spojrzałam w lustro, rzeczywiście wyglądałam świetnie. Justin ma świetny gust, bo to on wybrał mi tą sukienkę. Sięgnęłam ręką po karteczkę z ceną.
-Justin ona jest za droga. - powiedziałam, piorunując go wzrokiem.
-Jesteś warta każdej ceny. - uśmiechnął się zadziornie, ukazując mi rząd prostych, białych zębów, przy czym zmarszczył delikatnie nos. Co swoją drogą było cholernie seksownie.  -Idź do przymierzalni a ja zaraz wracam. - cmoknął w powietrze, wstając z skórzanego fotela. Kiedy wyszłam z przymierzalni Justin stał już przed pomieszczeniem do przymiarki ubrań.
-Coś knujesz. - powiedziałam krzyżując ręce na piersi.
-Dlaczego tak uważasz? - spojrzał na mnie pytająco.
-Masz taki charakterystyczny uśmiech na twarzy. - stwierdziłam, uważnie przyglądając się jego oczom.
-Głupoty gadasz. - powiedział, podchodząc do mnie bliżej i całując w czoło. Po zapłaceniu niemałej sumy za sukienkę wyszliśmy z sklepu, kierując się w stronę kawiarni. Ja zamówiłam dla siebie mrożoną kawę i ciasto cytrynowe, a Justin czarną kawę z bezą. Gdy kelnerka przyniosła nasze zamówienia Jus posłał jej jeden z najpiękniejszych uśmiechów w geście podziękowania. Młoda, niebieskooka blondynka mogła mieć na oko z osiemnaście lat. Mogłabym sobie rękę uciąć, że szatyn wpadł jej w oko, gdyż zachichotała odchodząc.
-Podobałeś jej się. - mruknęłam biorąc do ręki łyżeczkę.
-Może, ale ona mi nie. - puścił mi oczko, a cała buzująca we mnie zazdrość pękła.
-Jak tu Cię nie kochać. - powiedziałam na co chłopak przygryzł delikatnie dolną wargę.
OCZAMI JUSTINA:
-No sam się czasem zastanawiam. - odpowiedziałem jej.
-Nie popadaj w samozachwyt. - mruknęła, chichocząc słodko. Przyglądałem się uważnie każdemu czynowi nastolatki. Włożyła do ust łyżeczkę z niewielką ilością ciasta oblizując ją ponętnie. Czasem się zastanawiam czy ta dziewczyna aby na pewno wie jak na mnie działa. Potrafi podniecić mnie najmniejszym gestem. Dziewczyna obdarzyła mnie nikłym spojrzeniem na co ja parsknąłem cicho śmiechem.
-Ale przyznaj, że jestem seksowny. - uśmiechnąłem się szeroko. Dziewczyna skarciła mnie wzrokiem, gdyż ludzie dookoła nas popatrzyli na mnie.
-No tak.. - przechyliła głowę w prawą stronę przez chwilę nic nie mówiąc. -..dwa na dziesięć.
-Ja Ci dam dwa na dziesięć. - popatrzyłem na nią piorunująco, jednocześnie się uśmiechając.
-Ok. - odpowiedziała, chichocząc uroczo.  Po skończeniu "posiłku" wyszliśmy z centrum handlowego. Była godzina piętnasta więc mieliśmy jeszcze sporo czasu.
-Justin...- przeciągnęła słodko, trzymając moją dłoń.
-Tak, aniołku? - odpowiedziałem, odwracając głowę w jej stronę.
-Przejdziemy się? Nie chcę jeszcze wracać do domu. - poprosiła, robiąc maślane oczka.
-Czemu nie. - zaśmiałem się. -Odłożymy zakupy do samochodu i pójdziemy się przejść. - dodałem.
-Cieszę się. - uśmiechnęła się, ukazując śliczne dołeczki w policzkach. Dosłownie, ta dziewczyna była aniołem. Schowaliśmy zakupy w bagażniku i udaliśmy się w stronę pobliskiego parku.
-Ale dzisiaj jest przyjemnie. - powiedziała brunetka, wyrywając mnie z zamyślenia.
-Ym, a tak, tak. - odpowiedziałem co pierwsze przyszło mi na myśl, ponieważ tak na prawdę nie usłyszałem co do mnie mówiła.

*
-Którą? Tą? - odpowiedziała sprzedawczyni, pokazując na rzecz, którą chciałem kupić.
-Nie tą obok. - mruknąłem, denerwując się że ta kobieta jest taka tępa.
-To będzie kosztowało $25. - stwierdziła, kładąc przede mną mój zakup.
-A grawer? - spytałem patrząc na kobietę. Mogła mieć z trzydzieści pięć lat. Jednak jak na potencjalnie młody wiek wyglądała strasznie. Było widać, że jest przemęczona.
-Jak dla Ciebie gratis. - puściła do mnie oczko. Fuj.
-Nie przypominam sobie żebyśmy przeszli na ty. - fuknąłem, opierając się łokciem o wysoką ladę.
-Proszę. - położyła przede mną zakup, a ja wyjąłem z portfela kilka banknotów, rzuciłem na ladę i wyszedłem pośpiesznie z sklepu. Alice tak jak prosiłem nadal czekała w parku. Podszedłem do brunetki, całując krótko w usta.
-Gdzie byłeś, Justin? - spytała, uśmiechając się.
-Tajemnica. - mruknąłem kusząco, trzymając dziewczynę za biodra. -Chodź ze mną. - stwierdziłem, łapiąc dłoń dziewczyny. Nie musieliśmy iść długo w zamierzone miejsce, bo już po dwóch minutach byliśmy na miejscu. Weszliśmy na metalowy mostek nad sztucznie, zrobioną rzeką. Stanęliśmy dokładnie na środku. Wyjąłem z kieszeni pudełeczko z tajemniczym przedmiotem. -Zamknij oczy. -szepnąłem do ucha dziewczyny. Ta już po chwili zrobiła to o co poprosiłem. -Wysuń dłoń. - brunetka nie protestowała. Ostrożnie położyłem na jej niewielkiej dłoni czarne pudełeczko. -A teraz otwórz oczy. - otworzyła, patrząc na mnie ze zdziwieniem.
-Justin, co to? - spytała delikatnie się uśmiechając.
-Sama zobacz. - odpowiedziałem odwzajemniając uśmiech.

OCZAMI ALICE:
Złapałam za zamknięcie pudełeczka i powoli je zdjęłam. To co ujrzałam po prostu mnie zszokowało. Mała złota kłódeczka z wygrawerowanym moim imieniem i Justina. Niekontrolowanie łzy szczęścia zaczęły wypływać z pod moich powiek.
-Nie podoba Ci się? - spytał, łapiąc dłonią mój policzek.
-Wręcz przeciwnie, Justin. - odpowiedziała. - To jest piękne.
-Przypniemy ją? - spytałem, ścierając kciukiem jedną z łez na rumianym policzku brunetki.
-Oczywiście. - mocno się we mnie wtuliła. Po skończeniu uścisku brunetka wyjęła kłódkę z pudełeczka. Razem zapieliśmy ją na mostku i razem wyrzuciliśmy klucz do wody.
-Razem. - powiedział obejmując mnie ramieniem.
-Na zawsze. - dokończyłam, odwracając się twarzą do szatyna. Zbliżyłam twarz, układając moje usta na swoich łącząc je w pocałunku. Całowaliśmy się delikatnie, namiętnie, spokojnie. Świat dookoła nas po prostu się zatrzymał. Byliśmy tylko my. Justin przejechał końcówką języka po moich wargach, dając mi do zrozumienia, że chce pogłębić pocałunek. Na co mu oczywiście pozwoliłam. Pieścił delikatnie moje podniebienie, a ja dosłownie już się rozpływałam.
-Alice Brooks, najpiękniejsza, najcudowniejsza i najwspanialsza kobieto na ziemi. Kocham Cię. - powiedział przerywając pocałunek.
-Ja Ciebie też Justin, nawet nie wiesz jak bardzo. - odpowiedziałam po prostu wtulając się w szatyna. To zdecydowanie, najpiękniejszy dzień w moim życiu. Jestem tego pewna, tak samo jak jestem pewna że Justin jest mi pisany. To on jest miłością mojego życia. Staliśmy tam po prostu wtuleni w siebie, nic nie mówiąc. Po jakimś czasie, jednak Justin przerwał ciszę.
-Skarbie?
-Hmm? -mruknęłam cicho w jego tors.
-Musimy wracać jest osiemnasta. - stwierdziwszy, pocałował mnie opiekuńczo w czoło.
-No dobrze. - odpowiedziałam. -Ups, przemoczyłam Ci łzami koszulkę. - prychnęłam cichutko śmiechem.
-To nic. - wzruszył ramionami. Objęci poszliśmy w stronę samochodu. Droga minęła bardzo szybko, bo tak na prawdę około piętnastu minut. Ja wyszłam pierwsza z samochodu i poszłam odkluczyć drzwi. Weszłam do domu, upewniając się, że nikt nie wpadł na pomysł zrobienia mi niespodzianki. Na szczęście nie. Zaraz za mną do domu wszedł Justin, trzymając w ręku torby.
-Dobrze skarbie, ty idź zrób się na bóstwo, masz godzinę. - uśmiechnął się szyderczo po czym cmoknął mnie w usta.
-Tylko? - zachichotałam.
-Ja w tym czasie pójdę do siebie się ogarnąć. Za dwadzieścia minut wracam. - pocałował mnie jeszcze raz  w usta i już chciał wyjść, kiedy go złapałam za nadgarstek.
-Nie zostawię otwartych drzwi. Weź moje klucze. - stwierdziłam, wyciągając z torebki klucze i rzucając Justinowi. Kiedy wyszedł, zamknęłam za nim drzwi i udałam się do góry. Ściągnęłam z siebie dzisiejsze ubrania, rzuciłam je na podłogę i do razu weszłam do kabiny prysznicowej. Umyłam i wydepilowałam dokładnie całe ciało. Na koniec spłukałam pianę strumieniem wody. Po prysznicu, otarłam mokrą skórę, owinęłam się ręcznikiem i podeszłam do blatu szafeczki. Podłączyłam suszarkę do włosów, do prądu i wysuszyłam je zimnym powietrzem. Kiedy były już suche, jak zawsze były napuszone na wszystkie strony świata. Standardowo zapomniałam zmyć makijażu przed prysznicem, przez co teraz byłam cała rozmazana. Wyjęłam z szafki płyn do demakijażu, zmyłam cały makijaż i w następnej kolejności, wybalsamowałam ciało balsamem. Dzisiaj postawiłam na mocniejszy makijaż. Mam na myśli kreski, puder, czerwona szminka. Dotychczasowe zajęcia zajęły mi trzydzieści minut, więc Justin powinien być już w domu. Wyciągnęłam z papierowej torby nowo zakupioną  czarną sukienkę i bieliznę. W tym przypadku same majtki. A dokładnie stringi. Zawsze akurat kupuję czarną.  Ale fakt była śliczna, a co lepsze była skromna. Miała koronkowe rękawy ala trzy czwarte. nie miała wyciętego dekoltu. Była delikatnie opinająca się na ciele. Plecy, jednak miała prawie w całości wycięte. Mówiąc krótko była na prawdę śliczna. Do niej dobrałam w swoim pokoju czerwone, wysokie szpilki. Wróciłam do łazienki, rozczesałam i ułożyłam włosy, po czym po prostu sprawdziłam godzinę. Wyrobiłam się, ponieważ miałam jeszcze dziesięć minut. Użyłam swoich ulubionych perfum, a następnie nie zabierając ze sobą niczego. Zeszłam na dół. Tam czekał na mnie Justin. Był ubrany fenomenalnie. Miał nawet inną fryzurę. Jego grzywka nie była zaczesana ku niebu, tak jak zawsze. Dzisiaj była delikatnie zaczesana do tyłu. Miał na sobie czarne, zwężane spodnie, białą koszulę i czerwoną marynarkę. A na nogach miał białe air force. Mówiąc krótko wyglądał idealnie.
-Wyglądasz pięknie. - odezwał się z uśmiechem. Łapiąc moją dłoń.
-Ty też, całkiem niczego sobie. - zagryzłam delikatnie dolną wargę.
-To co idziemy? - spytał, wpatrując się we mnie.
-Gdzie?
-Do gwiazd. - odpowiedział całując mój policzek. Wyszliśmy z domu, Justin zakluczył drzwi i wyszliśmy na ulicę. Nie było nigdzie samochodu Jusa, dlatego się zdziwiłam. Szłam, prowadzona przez Justina nie odzywając się. Niespodzianką było to, że nasza kolacja była w domu Jusa. Co mi w stu procentach odpowiadało. Justin otworzył przede mną drzwi, puszczając mnie przodem. Znałam ten dom doskonale. Na podłodze od wejścia były rozsypane płatki róż. Były ścieżką. Szłam po niej aż do salonu, gdzie ujrzałam okrągły stolik przykryty białym obrusem. Świece, szampana, kieliszki, kwiaty. To było cudowne.
-Justin, nie sądziłam że jesteś takim romantykiem. - zachichotałam, kiedy poczułam jak wtula się we mnie od tyłu.
-Prawdę mówiąc Mia mi trochę pomogła. - zamruczał w moje włosy. -Tak pięknie pachniesz.
-Dziękuję. - odpowiedziałam. Justin szedł do przodu, sprawiając że ja szłam z nim. Justin odsunął mi krzesło, ja usiadłam i dosunął.  Obok mojego talerza stała niewielka paczka.
-To dla Ciebie. - powiedział, biorąc do ręki paczkę i podając mi ją.
-Justin, za dużo dajesz mi prezentów. - pokiwałam przecząco głową.
-Kocham Cię i chcę Cię rozpieszczać. - stwierdził całując moją dłoń.  Wyjęłam niepewnie podłużne pudełeczko. Otworzyłam je a w środku znajdowała się bransoletka z białego złota. Z wygrawerowanym napisem "Miłość jest wiecznością". -Proszę tylko się nie rozpłacz. - zachichotał, wyjmując z pudełeczka bransoletkę, a później nakładając ją na mój nadgarstek.
-Jest piękna. - szepnęła. -Ale musiała być droga.
-Nie zwracaj uwagi na pieniądze, mam ich pod dostatkiem. - stwierdził wtulając się w moje piersi. Po chwili odsunął się i usiadł na swoje miejsce, na przeciwko mnie. Moment później z kuchni wyłonił się mężczyzna w garniturze, rękawiczkach i dwoma talerzami w dłoniach. Postawił przed nami oba. Znajdował się na nim homar. Nagle Justin wstał i wziął do ręki szampana. Nawet nie zareagowałam kiedy go otworzył, a korek gdzieś poleciał. Nalał do naszych kieliszków szampana.
- Za nas, kochanie. - uśmiechnął, się podnosząc w górę swój kieliszek, ja natomiast zrobiłam to samo. Po skończeniu jedzenia homara kelner zabrał nasze talerze zastępując je kolejnym daniem. Prawdę mówiąc w połowie drugiego dania byłam już pełna. Nie mogłam już myśleć o deserze.
-Justin nie mam już siły jeść. - zachichotałam.
-Ale jeszcze deser. - upił łyk szampana.
-Zjemy jutro. - odpowiedziałam, chcąc wybuchnąć śmiechem.
-No dobrze. - zaśmiał się. Kiedy kelner zabrał jedzenie, Justin powiedział mu żeby nie przynosił deseru. co było słuszne. Szatyn odprowadził kelnera do drzwi i wrócił do mnie.
-Skąd ty go wytrzasnąłeś? - spytałam, gdy chłopak siedział naprzeciw mnie.
-Wynająłem. - wzruszył ramionami. - Chodź do mnie. - stwierdził, klepiąc ręką w kolano. Wstałam z swojego miejsca i podeszłam do chłopaka, siadając na jego udach. -Jesteś taka piękna. - powiedziawszy, ucałował mnie w usta. Ja nic nie odpowiedziałam, tylko zachichotałam pod nosem. Delikatnie muskał moje usta, sprawiając jednak, że atmosfera między nami staję się coraz gorętsza. Doskonale wiedziałam do czego zmierza ten wieczór, ale ja też tego chciałam. Chciałam oddać się w pełni Justinowi. Chciałam zrobić to w pełni świadoma, tak jak teraz. Justin wsunął dłoń pod moje kolana i szybkich ruchem podniósł mnie, nie przerywając pocałunku. Wniósł mnie po schodach, otworzył drzwi od swojej sypialni a gdy wniósł mnie do środka, delikatnie położył na łóżku. Teraz jednak rozłączył nasze usta. Położył się na mnie napierając ciężarem ciała na moje. Przyssał się do mojej szyi, delikatnie całując skórę.
-Chcesz tego? - spytał pomiędzy pocałunkiem.
-Chcę. - odpowiedziałam, uśmiechając się pod nosem. - Chcę Ciebie. Chłopak podniósł się ze mnie, zdjął moje i swoje buty. Podniosłam się delikatnie, ciągnąc za moją sukienkę w górę, aby ją zdjąć. Szatyn wpatrywał się we mnie z zainteresowaniem. Kiedy moja sukienka, była już na podłodze Justin uśmiechnął się pod nosem i od razu przyssał się do mojej piersi. Drugą natomiast pieścił dłonią. Już czułam buzujące we mnie podniecenie. Podniosłam się delikatnie zdejmując z Justina jego marynarkę, a następnie koszulę. Po chwili szatyn był już bez spodni, zostając na bokserkach.
-Masz takie piękne ciało. - mruknął, ponownie całując moje usta. Szatyn leżał pomiędzy moimi nogami i kiedy otarł delikatnie kroczem o moje miejsce intymne jęknęłam cichutko. Chłopak wykorzystał ten moment, wślizgując mi do ust, swój język. Odsunął się ode mnie, jadąc jedną dłonią od mojego dekoltu aż zahaczył o gumkę moich majtek. Popatrzył na mnie pytająco, a ja skinęłam głową. Ściągnął ze mnie koronkowe majtki, sprawiając że zostałam naga. Położył dwa palce na moją łechtaczkę, zaczynając kręcić kółeczka. Fala gorąca przepływała przez moje ciało. Wiłam się pod nim bezwładna.
Momentami wsuwał dwa pace we mnie i wysuwał.
-Justin proszę do rzeczy. - wyjęczałam, nie mogąc znieść napięcia.
Chłopak zdjął z siebie szybko bokserki, wyjął z komody paczkę z prezerwatywą, rozerwał ją zębami i umieścił ją na swoim stojącym koledze. Położył się na mnie, nakierowując członka do mojego wejścia.
-Na pewno? - spytał ostatni raz, jakbym miała stracić dziewictwo. Cholera, przecież nie zapomniał ze straciłam je z nim będąc pijana w cztery dupy.
-Na pewno. - odpowiedziałam i właśnie w tym momencie, wszedł we mnie powoli. Zaczął poruszać biodrami. Na początku powoli, a potem coraz szybciej. Nie mogłam wytrzymać tego podniecenia. Jęczałam na cały głos. -JUSTIN! - wyjęczałam.
-Alice! - jęknął wprost do mojego ucha. Poruszał się we mnie szybko, płynnie i dynamicznie. Pieprzony bóg seksu.
-Juuuustin! O Boże Justin! - jęczałam wbijając paznokcie w jego gołą skórę na plecach. Jestem pewna, że będzie miał tam ślady. Na dodatek chłopak wsunął pomiędzy nas swoją rękę, kładąc ją na mojej pulsującej łechtaczce. Tej przyjemności było dla mnie za wiele i dosłownie po chwili doszłam z głośnym jękiem. Justinowi wystarczyły jeszcze dwa może trzy mocne pchnięcia i sam doszedł opadając wycieńczonym ciałem na mnie. Miałam rację. To najpiękniejszy dzień w moim życiu.


---------------------------
Wybaczcie za nieobecność, ale miałam problemy ze zdrowiem.
Mam nadzieję że wam się podoba, bo dla mnie wyszło brzydko mówiąc gówno.
Poproszę 50 KOMENTARZY.

PS. Wybaczcie za błędy. :*

44 komentarze:

  1. Boze dziewczyno musisz dodawac czesciej rozdzialy, normalnie tesknilam za twoimi wpisami ♥♥ cudoooo i czekam na następny!!♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Koocham cie za to opowiadanie jest booskie jak sam Justin hahha xD czekam na kolejny sloonce ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Koocham cie za to opowiadanie jest booskie jak sam Justin hahha xD czekam na kolejny sloonce ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu cudowne czekałam tak bardzo na ten rozdział ^^ *-* kocham cie i czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochammmmmm ❤️❤️❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny rozdzial <3 taki awwwwww <3 Justin romantyk taki slodki <33 czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniały <3
    Czekam na next <3
    /Wiki

    OdpowiedzUsuń
  9. O boże jaki piękny rozdział czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  10. Witaaam kochana, rozdział cudowny poprostu kocham ich <3 czekam na kolejny życzę weny kochana i samych wspaniałych rozdziałów

    OdpowiedzUsuń
  11. Super rozdzialek. Mam nadzieję że będą częściej. A co do komentarzy to nie wszyscy chcą je dodawać albo mają problemy z ich dodaniem jak ja :p no i czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Masz taki talent ze jsmssksnsb *0*

    OdpowiedzUsuń
  13. Dodaj już nowy rozdział komentarzy i tak masz zawsze dużo, a myślę że nawet dla 4 warto by było pisać!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Nawet nie wiesz jak się ciesze że tak im się układa. Mam tylko cichą nadzieję że Justin tego nie zepsuje!!! Bardzo fajny rozdział!! Do następnego.
    /Karola

    OdpowiedzUsuń
  15. Boskie uwielbiam!! Do następnego! :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Super!! Kochana, czekam na nowy ;))))

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetne. Poprostu brak mi słów. Nie da się tego opisać. No cudo. Życze weny i pozdrawiam :-) ♡

    OdpowiedzUsuń
  18. CUDO, po prostu cudo nie da się chyba tego lepiej opisać ❤

    OdpowiedzUsuń
  19. Mam prośbę czy mogłabyś podać mi swoje imię i nazwisko bo chciałabym mieć Cię w znajomych :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz, ale nie chcę podawać swojej godności. ;) możesz mieć mnie na asku lub na gg. ;)

      Usuń
    2. Dobrze skoro nie chcesz to nie podawaj. Ja nie mam aska ani gg

      Usuń
  20. *0* świetny <3 dawaj nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Super rozdział czekam na następny :**

    OdpowiedzUsuń
  22. Halo!!! Gdzie jest te 50 komentarzy??? Jeżeli czytacie bloga to fajnie by było gdybyście zostawili po sobie 'ślad' w postaci komentarza :-). Nie moge się doczekać rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  23. Czekam słośne na kolejny ❤❤

    OdpowiedzUsuń
  24. Kiedy next? Ludziie no komentujcie!!!

    OdpowiedzUsuń
  25. Dawac komentarzeeee !! Czekamy na następny z utęsknieniem ♡♡

    OdpowiedzUsuń
  26. Kurde ludzie dawajcie te komy bo ja nie wytrzymam z tęsknoty!!! Kocham :*

    OdpowiedzUsuń
  27. Kocham!! ♥ Dawajcie kom! Nie mogę się doczekać! Kocham cię! ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  28. Dodaj nowyy proooosze !!,

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonany przez Calumi