niedziela, 21 czerwca 2015

Rozdział 27

WIEM ŻE NIE BĘDZIE CHCIAŁO CI SIĘ CZYTAĆ NOTKI POD ROZDZIAŁEM, ALE PROSZĘ ZRÓB TO DLA MNIE. :*
-----------------------------------


OCZAMI JUSTINA:

Jakkolwiek ironicznie to zabrzmi, miałem wyrzuty sumienia, że doprowadziłem ją do takiego stanu. Nie wiedziałem że tak szybko się zjara.
-Justin kocham Cię. - zachichotała, wtulając się w moje ramie.
-Ja Ciebie też. - odpowiedziałem, całując nastolatkę w czubek głowy. Po piętnastu minutach ciszy zacząłem zastanawiać się dlaczego Alice nic nie mówi. Dziewczyna spała. Wyglądała tak uroczo że nie miałbym serca jej obudzić, więc sięgnąłem wolną ręką koc i nas przykryłem. Mój mały śpioch. Dziwiło mnie jak można być tak delikatnym. Zostały we mnie resztki szczęścia wywołanego blantem. Zdrowy rozsądek zaczął zdawać sobie sprawy co właśnie na nią ściągam. Na szczęście nie rozmyślałem długo o problemach ponieważ niekontrolowanie zasnąłem.

*

Przesunąłem dłonią w miejscu w którym spała Alice. Nie było jej tam. Od razu zerwałem się na nogi, zaczynając szukać dziewczyny. Wybiegłem jak szalony z mojej sypialni zaczynając sprawdzać każdy pokój po kolei. W żadnym z nich nie było mojej dziewczyny. Zacząłem krzyczeć jej imię, mając nadzieję że się odezwie, jednak się nie odezwała. Zbiegłem po schodach do salonu. Na stoliku zobaczyłem niewielką karteczkę. Moment później trzymałem już ją w dłoniach.

"Już jej nie znajdziesz.

            Zayn"

 Stałem jak idiota w kółko czytając tekst z karteczki. Zabrał mi ją. Jakim pieprzonym prawem mi ją odebrał.

-Justin. - usłyszałem cichy głos. -Justin obudź się, proszę. 
Powoli zacząłem otwierać oczy. 
-Alice. - szepnąłem niepewnie. 
-Tak to ja. - odpowiedziała gładząc dłonią mój policzek. Spojrzałem na brunetkę. Była przy mnie. Nikt mi jej nie odebrał. Od razu wtuliłem się w dziewczynę, ciesząc się że to tylko zły sen. -Krzyczałeś, przestraszyłam się. - szepnęła wtulając się w mój tors.
-Przepraszam, miałem zły sen. - odpowiedziałem przełykając ślinę. - Która godzina? 
-Jest czwarta trzydzieści. Idź spać kochanie. - stwierdziła całując mnie krótko w policzek. Alice od razu zasnęła ale ja nie mogłem. Męczył mnie wciąż ten sen. Martwiło mnie to wszystko. Wcześniej jak myślałem o tym nie zdawałem sobie sprawy przez co może przechodzić Alice. Nie spałem całą noc, zamiast tego przewracałem się z boku na bok albo po prostu wpatrywałem się w brunetkę. Była taka śliczna. Gdyby coś jej się stało serce by mi pękło. Zmieniła moje życie. Skomplikowała je. Wcześniej nie miałem żadnych problemów.

OCZAMI ALICE:

Poczułam na policzku delikatne głaskanie. Uśmiechnęłam się, otwierając powoli oczy. Justin leżał tuż obok mnie wpatrując się w moją osobę.
-Dzień dobry, księżniczko. - odezwał się porannym, zachrypniętym głosem, całując mnie w czoło.
-Dzień dobry. - odpowiedziałam przytulając się do chłopaka.
-Jak Ci się spało? - spytał głaskając dłonią moje ramie.
-Bardzo dobrze. - mruknęłam, przecierając oczy dłońmi.
-Cieszę się. - stwierdził uśmiechając się.
-Justin muszę wracać. - powiedziałam, przypominając sobie o szarej rzeczywistości.
-Wiem, kochanie.
-Ojciec mnie zamorduje że nie było mnie całą noc. - mruknęłam łapiąc się za czoło.
-Chcesz coś zjeść? - spytał.
-Nie, nie będę nawet się myła po prostu już jedźmy, dobrze? - powiedziałam na co chłopak skinął głową i się podniósł. Oboje zwlekaliśmy ubieranie się jak tylko mogliśmy, niestety musiał nadejść czas, kiedy musiałam wrócić do domu.

*

-Skarbie, będzie dobrze. Musi być. - powiedział zdejmując jedną rękę z kierownicy i kładąc ją na moim udzie. W środku cała się trzęsłam. Nie wiedziałam nawet co mam im powiedzieć. Gdzie byłam? Nocowałam u mojego chłopaka, jaraliśmy zioło i takie tam. Tak też tak myślę że to na pewno przejdzie. Czułam jak ręce mi się pocą a w brzuchu miałam burzę. Nie miałam nawet siły odpowiedzieć Justinowi. Niekontrolowanie go zignorowałam. Po piętnastu minutach dojechaliśmy pod nasze domy. -W razie co, przyjdź do mnie. - zapewnił obejmując dłońmi moje policzki. Ja tylko skinęłam głową.
-Kocham Cię, Justin. - powiedziałam a chłopak pocałował mnie krótko w usta.
-Ja Ciebie też. - odpowiedział, popatrzył mi w oczy i puścił moją twarz. -Idź już, kochanie. - stwierdził a ja uśmiechnęłam się i wyszłam z samochodu. Odwróciłam się na pięcie w stronę domu i weszłam do środka. Zrobiłam niepewnie pierwszy krok. Zdałam sobie sprawę że z salonu dobiega śmiech. Pomaszerowałam do pomieszczenia stając w progu. Wszyscy się na mnie spojrzeli ale tylko ojciec się odezwał.
-Gdzie byłaś?
-Nocowałam u przyjaciółki, chłopak z nią zerwał. - wymyśliłam na poczekaniu.
-Mogłaś chociaż zadzwonić że nie wracasz do domu. - stwierdził.
-Przepraszam, wypadło mi z głowy.
-Siadaj musimy Ci coś powiedzieć. - powiedział pokazując dłonią na wolny fotel. Usiadłam przyglądając się każdemu. Zayn i David siedzieli na kanapie. Katrina natomiast leżała na osobnej. -Mamy dwie wieści. Dobrą i złą.
-To może zacznijmy od tej dobrej. - wzruszyłam ramionami.
-Udało nam się przyśpieszyć datę ślubu. - powiedział zakładając kostkę na udo.
-C co?
-Tak wiem że się cieszysz kochanie. - uśmiechnął się Zayn. - Stwierdziliśmy z twoim ojcem, że nie ma sensu czekać,
-A ta zła?
-Będziesz musiała zostać na dwa tygodnie sama w domu. - mruknął ojciec. I TO MA BYĆ TA ZŁA WIADOMOŚĆ??
-Dlaczego? - spytałam zakładając kosmyk włosów za ucho.
-Wcześniej wspominałem że jadę z Zaynem na ważny "zlot" firmowy do San Diego. - odpowiedział. - A Katri jedzie z Davidem w między czasie do Hiszpanii. - poinformował. Miałam ochotę skakać z radości że będę sama w domu przez dwa tygodnie.
-A kiedy wyjeżdżacie?
-Jutro z samego rana. - odparł biorąc łyk kawy. -Zaopiekujesz się domem?
-Oczywiście, poradzę sobie. - zapewniłam. -A na kiedy przełożyliście ślub?
-Za cztery miesiące odbędzie się uroczystość. - wtrącił się Zayn uśmiechając się.
-Dobrze to ja pójdę do siebie odpocząć, dobrze? - spytałam na co ojciec skinął głową.
Nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Cała noc przeszła mi płazem. Justin będzie mógł się do mnie przeprowadzić na dwa tygodnie. Jedynie ten ślub mnie zaniepokoił. Na szczęście coś wymyślę z Justinem. Niemal wbiegłam po schodach. Tak strasznie się cieszyłam. Przez całe dwa tygodnie będę wolna. Weszłam do pokoju, zamykając za sobą drzwi. Wyjęłam z szafy ubrania na dzisiaj. Pogoda dopisywała, więc wybrałam błękitną sukienkę na ramiączkach z ściągaczem w talii. Z komody wyciągnęłam czystą bieliznę i poszłam do łazienki. Położyłam ubrania na szafeczkę po czym zdjęłam z siebie wczorajsze ciuchy. Otworzyłam kabinę i weszłam do środka, zasuwając za sobą drzwi. Odkręciłam gorącą wodę, która kaskadami spłynęła po moim ciele. Stałam przez dłuższą chwilę z zamkniętymi oczami, uśmiechając się. Jak mogłam chociaż przez moment pomyśleć że kocham Zayna? Jak mogłam.. Nagle zrobiło mi się nie dobrze i wybiegłam jak oszalała z kabiny prysznicowej. To właśnie w niej uprawiałam sex z Zaynem. Ustałam przy umywalce podpierając się rękoma. Jak ja mogłam do tego dopuścić. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jakie obrzydzenie poczułam w tamtym momencie do swojego ciała. Nagle po łazience rozszedł się dźwięk, dzwonka mojego telefonu. Przeszłam przez całą łazienkę nie przejmując się ze chlapię wodą.
-Halo? - powiedziałam.
-Halo? Tak witasz się z swoim chłopakiem, który tęskni? -usłyszałam ten cholernie sexowny głos Justina.
-Cześć, kochanie. - zaśmiałam się.
-I jak w domu?
-Wyobraź sobie że nie czepiali się ani nic. - odpowiedziałam uśmiechając się.
-No widzisz skarbie, a tak się bałaś. - zaśmiał się.
-Powinnam się Ciebie częściej słuchać. - parsknęłam śmiechem.
-Też tak myślę. A skoro nie masz planów na dzisiaj to może pojedziemy na ognisko?
-Skąd wiesz że nie mam planów? - przygryzłam wargę.
-Ja wiem wszystko. - zaśmiał się. -To co jedziemy?
-A której? - spytałam sięgając po ręcznik.
-O osiemnastej robią ognisko, a jedzie się tam około pół godziny. Zapomniałbym zatrzymamy się jeszcze na poboczu załatwić co nieco.
-Ej! nie przesadzaj! - pisnęłam śmiejąc się.
-Oj no dobra. - powiedział zawiedziony. -No to o szesnastej?
-Pewnie. - mruknęłam. -A właśnie Justin, mam dla Ciebie niespodziankę.
-Jaką.
-Jak Ci powiem to nie będzie już niespodzianka. - stwierdziłam śmiejąc się.
-Kocham Cię, paa. -niemal szepnął.
-Ja Ciebie też. - odpowiedziałam, rozłączając się.
Wytarłam ciało białym, puchatym ręcznikiem. Ubrałam przygotowaną bieliznę i postanowiłam wysuszyć włosy.  Po skończeniu zaplanowanej czynności ubrałam sukienkę a następnie ułożyłam włosy. Tak jak zazwyczaj rozpuściłam włosy. Wyszłam z łazienki od razu kierując się ku swojej sypialni. Zabrałam kosmetyczkę z komody i usiadłam przy biurku. Delikatny makijaż wystarczył do nadania mi ładnego wyglądu. Spojrzałam na zegarek naścienny. Była godzina trzynasta, Miałam jeszcze trzy godziny, więc zeszłam na dół, chcąc coś zjeść. Miałam szczęście, ponieważ Katrina właśnie podawała obiad. Zasiadłam przy stole razem z resztą rodziny. Nałożyłam sobie sałatki z kurczakiem, nie mówiąc nic.
-A dlaczego ja nie mogę zostać z Alice w domu? - odezwał się David przez co wszyscy podnieśli wzrok kierując go na chłopca.
-Alice jest już dorosła. - stwierdził ojciec. Poczułam się tak cholernie dumna, że w oczach ojca jestem już dorosłą kobietą.
-Przecież nie ma jeszcze osiemnastu lat. - wzruszył ramionami.
-Ale niedługo kończy. - powiedział twardo ojciec.
-Przecież ona kończyła siedemnaście miesiąc temu. Aha no tak bo jedenaście miesięcy to tak mało.
-Davidzie przestań. - skarciła go Katrina. -Lecisz ze mną i koniec.  - dodała macocha przez co dyskusja ucichła. Cieszyłam się że na obiedzie nie było Zayna. Nie miałam najmniejszej ochoty go oglądać.
-Dziękuję. - podziękowałam za posiłek i odeszłam od stołu. -A właśnie wychodzę o szesnastej, ok?
-Z kim? - spytał ojciec.
-Idę do tej przyjaciółki. - wzruszyłam ramionami, przekładając ciężar ciała na prawą nogę.
-No dobrze. - odpowiedział nie wzruszony. Odwróciłam się na pięcie i poszłam do swojego pokoju. Opadłam najedzona na łóżku, uśmiechając się. Miałam jeszcze jakieś dwie i pół godziny, więc postanowiłam posprzątać w pokoju. Odkurzyłam wykładzinę, starłam kurz z mebli, poskładałam ciuchy i włożyłam je do szafy. Przypadkiem natknęłam się na bluzę Justina, która cały czas wisiała na wieszaku.
-Chyba najwyższy czas wrócić do właściciela. - zaśmiałam się pod nosem. Z czystej ciekawości włożyłam rękę do kieszeni i coś znalazłam. Wyjęłam zawartość orientując się że to mój łańcuszek z przywieszką. Te, które dostałam od Justina. Rozplątałam delikatny łańcuszek i zapięłam wokół szyi. Myślę że Justin się ucieszy kiedy to zobaczy. Przez cały czas nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Tak strasznie się cieszyłam że zostanę w domu. Po prostu idealnie. Nawet się nie zorientowałam kiedy wybiła godzina szesnasta. Gdyby nie telefon od Justina, na pewno bym się spóźniła. Założyłam szybko na stopy czarne koturny, sięgnęłam po torebkę i wybiegłam z pokoju.

*

Wyszłam przed dom i od razu zauważyłam Justina opartego o bok samochodu z rękoma w kieszeni. Uśmiechał się zadziornie co jakiś czas przygryzając wargi. Pomyśleć że to ciacho jest moje. Podeszłam szybkim krokiem do szatyna wtulając się w jego klatkę piersiową. Jego serce biło spokojnie. Powoli podniosłam głowę, a Justin od razu to wykorzystał całując mnie w usta.
-Ślicznie wyglądasz. - stwierdził uśmiechając się słodko.
-Wiem. - odpowiedziałam z zadziornym uśmiechem. Chłopak otworzył przede mną drzwi, a kiedy wsiadłam zamknął je delikatnie. Justin okrążył samochód po czym sam usiadł na miejscu kierowcy.
-Jedziemy? - spojrzał na mnie z boku.
-A na co mielibyśmy czekać? - uśmiechnęłam się, widząc jak chłopak słodko wygląda. Pewnie nawet nie zdaje sobie z tego sprawy. Justin tylko wzruszył ramionami, przygryzając wargę i pocałował mnie w policzek. Po chwili szatyn odpalił samochód, wprawiając w ruch samochód. Patrzyłam uważnie na twarz Justina. Chłopak był uważnie skupiony na drodze. Kości jego szczęki napinały się przez co wyglądały jakby w żuchwie szatyna coś pękało. Nadal nie potrafię odpowiedzieć sobie na to pytanie i chyba nigdy nie będę potrafiła. Mam na myśli to jak można wyglądać tak idealnie. Te wyraźnie zarysowane kości policzkowe, nos, podbródek, pełne usta, długie rzęsy, włosy. To pieprzony ideał.
-Gapisz się na mnie, skarbie. - uśmiechnął się lekko nadal mają wbity wzrok w przednią szybę.
-Nie prawda. - zaśmiałam się, potrząsając głową.
-Oj no wiem że jestem baardzo przystojny.
-Nie przesadzajmy. - stwierdziłam zakładając ręce na piersi. Nagle szatyn gwałtownie zjechawszy z ulicy wjechał na pobocze. Moje serce kołatało niesamowicie szybko, co było spowodowane szybkim zjazdem.
-Justin co ty robisz? - pisnęłam, patrząc na niego jak na idiotę.
-Miałaś mieć dla mnie niespodziankę. - stwierdził, uśmiechając się dumnie.
-A nie mogłam Ci tego powiedzieć podczas jazdy?
-Oj skarbie, chciałem być skupiony na tym co do mnie mówisz. - powiedział, robiąc słodkie oczka.
-Zejdę na zawał przy tobie Justin. - odpowiedziałam, odwracając się w stronę bocznej szyby.
-Tooo. - przeciągnął. - Jaka to niespodzianka? - spytał. Miałam ochotę wybuchnąć śmiechem. Wpatrywał się we mnie jak małe dziecko, które ma dostać zaraz jakąś zabawkę.
-Więc.. -zaczęłam, ale ktoś raczył mi przerwać.
-Więc?
-Jutro z samego rana mój ojciec, Zayn, Katrina i David wyjeżdżają. - powiedziałam, chcąc przytrzymać go w napięciu.
-I?
-No i Zayn leci z moim ojcem do San Diego, a Katrina z Davidem do Hiszpanii. - mówiłam.
-A ty zostajesz w domu? - spytał, uważnie się na mnie patrząc.
-Tak na cały dzień. - skłamałam.
-No w sumie dobrze że chociaż na jeden dzień. - wzruszył ramionami, robiąc zawiedzioną minę.
-Żartuję głupku, zostaję sama w domu na dwa tygodnie! - pisnęłam podekscytowana.
-Na prawdę? - spytał nie dowierzając.
-Tak i mam nadzieję, że zamieszkasz ze mną przez te dwa tygodnie.
-A co będziemy robić? - spytał potrząsając brwiami.
Przybliżyłam się powoli do szatyna.
-Odlatywać do gwiazd. - szepnęłam prosto do jego prawego ucha.
-Kuszące. - odszepnął i zaczął całować moją szyję. Odchyliłam głową do tyłu dając mu tym samym lepszy dostęp do mojej skóry. Nagle poczułam jak Justin szybko przesuwa mnie na swoje kolana. Siedziałam oparta plecami o wewnętrzną część drzwi.
-Dwa tygodnie spokoju od Zayna. - uśmiechnęłam się.
-I tak jesteś tylko moja. - powiedział po czym wpił się w moje usta. Położyłam dłonie na jego kościach policzkowych, Justin natomiast jedną objął moją talię, a drugą umiejscowił sobie na moim udzie. Całował zachłannie, tak jakbyśmy nie całowali się od miesięcy. Całował namiętnie, tak jakby rozpalało go od środka. Całował w każdym możliwym znaczeniu słowa "idealnie". Kiedy już rozłączyliśmy nasze usta i dotleniliśmy nasze płuca oparliśmy swoje czoła o siebie nic nie mówiąc.
Ciszę między nami przerwał Justina telefon.
-Przepraszam kochanie. - uśmiechnął się lekko.
-Odbierz. - stwierdziłam. Chłopak pocałował mnie w nos i odebrał.
-Halo? - powiedział przytrzymując iPhone przy uchu.  -Kyle, poczekaj chwilę. - stwierdził po czym odsunął telefon od ucha i włączył głośnomówiący. -Teraz mów.
-No słuchaj wszyscy już są, czekamy na was. - usłyszałam już znany mi głos.
-My już jedziemy właśnie. Alice, kotku przywitaj się. - zaśmiał się Justin.
-Hej. - powiedziałam serdecznym tonem.
-No hej malutka. -odpowiedział.
-Dobra my za dziesięć minut będziemy. - stwierdził szatyn po czym się rozłączył. Zaczęłam schodzić z kolan Justina, kiedy ten mnie przytrzymał. -A ty gdzie się wybierasz? - spytał swoim sexownym tonem głosu.
-Przecież nie będziesz prowadził ze mną na kolanach. - zaśmiałam się, zakładając kosmyk włosów za ucho.
-A dlaczego nie?
-Jak nas policja złapie? - powiedziałam na co chłopak parsknął śmiechem.
-Nigdzie się nie ruszasz. - stwierdził twardo, ale z nutką rozbawienia. Justin odpalił samochód a następnie wrócił na jezdnię, z której wcześniej zjechaliśmy. Modliłam się żeby nigdzie nie wyjechała nam policja. Jestem pewna że Jus w tedy jechał by baaardzo szybko, a mi w tedy serce wyskoczyłoby z piersi. Na szczęście po niecałych dziesięciu minutach dojechaliśmy. Zatrzymaliśmy się przed dużym, zadbanym domem z dużym ogrodem.
-Justin czyi to dom? - spytałam przyglądając się posiadłości.
-Natashy. - wzruszył ramionami.
-Aha. - odpowiedziałam krótko. Udało mi się odwrócić. Justin w tym czasie otworzył drzwi, puszczając mnie abym pierwsza wyszła z samochodu. Co było oczywiste. Stałam przy czerwonym ferrari czekając aż Jus weźmie kluczyki i zamknie samochód. Właściwie to nigdy nie zastanawiałam się skąd Justin bierze tak dużo pieniędzy.  Te samochody, ubrania i ta nagła przeprowadzka. Nie przypominam sobie żeby chłopak mówił coś o pracy. Po chwili szatyn podszedł do mnie, łapiąc moją dłoń. Po przejściu około dwudziestu metrów "wreszcie" doszliśmy do drzwi wejściowych. Jus zadzwonił dzwonkiem po czym stanął za mną kładąc dłonie na moich biodrach, a głowę na ramieniu.
Drzwi otworzyły się po niecałej minucie ukazując w progu drobną posturę blondynki.
-Hej! - pisnęła całując mnie w policzek.
-Hej. -odpowiedziałam, uśmiechając się.
-Cześć Justin. - powiedziała poważniej, kierując w jego stronę dłoń. Po chwili wybuchła śmiechem i pocałowała chłopaka w to samo miejsce do mnie. -Wejdźcie, zapraszam. - pokazała dłonią na wnętrze domu. Muszę przyznać że Natasha mieszka bardzo ładnie. Dom był urządzony w nowoczesnym stylu. Kiedy weszliśmy z Jusem do salonu wszyscy zaczęli krzyczeć.
-Alice! - krzyknęła Mia biegnąc do mnie. Wyglądało to komicznie, ponieważ dziewczyna miała ubrane wysokie szpilki. Tak jak zawsze Mia ucałowała mnie i Justina w usta. Po Mii podeszła Olivia i Ashlee. Przywitały się buziakiem w policzek tak jak i chwilę później Mike, Chris, Cody, James, Kyle czy Kevin.
-Chodź Alice do kuchni. - zaśmiała się Mia, ciągnąc mnie za rękę. Razem z czwórką innych pań siedziałyśmy w pomieszczeniu kuchennym.
-Als co tam z Justinem? - spytała Natasha.
-Stwierdziłam że dam mu szansę. Bardzo się starał.
-A co z tym przystojniakiem z parapetówki? - zaśmiała się Mia.
-Mia! - pacnęła ją w rękę Ash.
-No co? - mruknęła długowłosa brunetka.
-Z Zaynem mam wielki problem. - powiedziałam chcąc jakoś skończyć temat mojego narzeczonego.
-Jaki problem? - spytała Olivia. Przez dłuższą chwilę nic nie mówiłam mając spuszczoną głowę w dół.
-Alice możesz nam wszystko powiedzieć. Jesteśmy przyjaciółkami. - stwierdziła Natasha, głaskając mnie po ramieniu. Uśmiechnęłam się lekko.
-Mój ojciec wpadł z Zaynem na pomysł że weźmiemy ślub. Na początku dramatyzowałam, później kiedy nie miałam kontaktu z Justinem zaprzyjaźniłam się z nim. Przez pewien czas miałam nawet wrażenie że go kocham. - mówiłam, a dziewczyny przyglądały mi się uważnie.
-Przecież nie mogą Cię zmusić do ślubu. - stwierdziła Ashlee,
-Mój ojciec może i zrobi to. Ślub za cztery miesiące.
-Als nie możesz się im dać. Potem co, będzie kazał wam mieć razem dzieci? - mruknęła Mia po czym wzięła łyk soku ze szklanki.
-Do niczego Cię nie zmusi. Pomożemy wam. - zapewniła Olivia, przytulając się do mnie. -Zawsze możesz jeszcze uciec z Justinem.
-Dziękuję, że mogę na was liczyć. - powiedziałam na co wszystkie niemal jednocześnie odpowiedziały "nie ma sprawy".-Olivka jak tam? - spytałam pokazując na brzuch.
-Cudownie. - uśmiechnęła się głaskają brzuszek.
-A Cody wie? - powiedziała Ashlee.
-Wie. - odpowiedziała z dumną miną.
-I? - mruknęła Nat.
-I powiedział że chce ze mną wychowywać to dziecko. - odpowiedziała, rumieniąc się. Praktycznie wszystkie zaczęłyśmy piszczeć z radości. Nagle Nat wstała od stołu i podeszła do szafek. Wyjęła pięć kieliszków z szafki. Jeden napełniła wodą z szklanego dzbanka stawiając go przed Olivią.
-Ty nie możesz pić, ale my to za Ciebie oblejemy. - zaśmiała się blondynka, kładąc przed nami kieliszki.
-Ja już wiem co wypijemy. - stwierdziła Mia odchodząc od stołu. Brunetka podeszła do małej szafki. Otworzyła drzwiczki i wyjęła z niej butelkę z różowym winem.
-Różane! - pisnęła, idąc w naszą stronę tanecznym krokiem z butelką w dłoni.

OCZAMI JUSTINA:

Siedzieliśmy z chłopakami pijąc whiskey w dużym salonie Natashy. Wszyscy mieli świetny humor.
-Justin co tam słychać nowego? - spytał Kyle.
-No jak widać. Alice dała mi szansę. - uśmiechnąłem się pod nosem.
-No ładnie, ładnie. Było już? - dołączył się Chris gestykulując na jednoznaczną sytuację.
-Nie, a dlaczego miałoby być? - mruknąłem.
-Bieber nie poznaję Cię. - zaśmiał się Mike.
-Chłopaki chcę wam coś powiedzieć. - stwierdził Cody.
-Jesteś gejem, mówiłem Ci to już dawno. - powiedział żartobliwie James.
-Spierdalaj. - warknął do Jamesa. -Będę ojcem. - dodał na co wszyscy popatrzyli na siebie pytająco.
-A kto matką? - spytał Kevin.
-Olivia. - stwierdził a wszyscy aż zbledli.
-Jaja sobie robisz. - mruknął Kyle.
-Nie no w takich sprawach nie, mówię poważnie.
-Kiedy wyście to zrobili? - zapytał James, bawiąc się szklanką.
-Kiedyś po imprezie ją odwoziłem do domu i tak jakoś wyszło. - wzruszył ramionami.
-No to gratulacje stary! - wstałem podchodząc do blondyna podając mu dłoń i przytulając. Zaraz po mnie ruszyła reszta.
-Dzięki, dzięki. - zaśmiał się. - Dobra jest,,,- przeciągnął, patrząc na zegarek, który miał na ręce. - siedemnasta czterdzieści. Rozpalamy ognisko.
-Nie, nie, nie! - stwierdził Kyle. -Najpierw to wszyscy wypijemy za przyszłego tatę. - zaśmiał się Kyle. Blondyn podszedł do szklanej ławy i sięgnął z niej butelkę z wódką. Polał każdemu do kieliszka po czym wziął w dłoń swój. -Za Codyego! - powiedział głośniej. Wszyscy stuknęli się kieliszkami i opróżnili całą zawartość małych naczyń. Wszyscy się skrzywili na smak gorzkiej wódki, palącej w krtani, ale wszyscy się cieszyli.
-To ja idę do dziewczyn powiedzieć że rozpalamy ognisko. - stwierdziłem wstając ponownie z fotela.
-Już Ci się tak śpieszy do Als? - zaśmiał się Chris. Zignorowałem przyjaciela idąc w stronę kuchni. Przeszedłem najciszej jak potrafiłem ostatnie kroki, abym mógł podsłuchać chociaż odrobinkę z rozmowy pań. Zorientowałem się że Alice siedzi tyłem do mnie. Pokazałem dziewczyną że mają być chicho. (przyłożyłem palec do ust- wiem pomysłowo) Nachyliłem się nad niewielkim ciałem brunetki i odsunąłem jej włosy z lewej części czyi. Delikatnie zacząłem całować szyję dziewczyny. Eh pachniała tak pięknie.
-Ładnie to tak pić beze mnie? - szepnąłem do ucha mojej dziewczyny.
-O ile dobrze słyszałam to wy też świętowaliście. - stwierdziła, odwracając się w moją stronę sprawiając że nasze spojrzenia się skrzyżowały. Odległość między nami była tak mała, że czuliśmy swoje oddechy na twarzach.
-A co było powodem twojego przyjścia tutaj? - powiedziała Ashlee z poważną miną. Wiedziałem ze w rzeczywistości pęka ze śmiechu.
-Ashlee przecież do oczywiste że przyszedł na przeszpiegi. Chcieli zobaczyć czy bawimy się lepiej od nich. - stwierdziła Mia. A ja i Alice wciąż wpatrywaliśmy się w swoje oczy.
-Justin powiedziałeś im? - nagle usłyszałem głos Jamesa. -No dalej panny, rozpalamy ognisko! - krzyknął. Wszyscy wyszliśmy z kuchni. Dziewczyny niemal pobiegły do salonu. Ja z Alice szliśmy w swoich objęciach. W momencie kiedy doszliśmy do drzwi zadzwonił dzwonek. Jako że ja byłem najbliżej, ja musiałem iść. Alice dołączyła do reszty towarzystwa. Podszedłem do drzwi i złapałem za klamkę a kiedy otworzyłem drzwi w moim ciele wybuchła wściekłość mieszana z desperacją.


--------------------------------------------------
WRÓCIŁAM!
Wiem ze mam jeszcze kilka dni "urlopu" ale coś mnie nakłoniło abym dzisiaj go dodała.
Przede wszystkim chciałabym was bardzo przeprosić. Zachowywałam się bardzo egoistycznie wymagając od was aż tylu komentarzy. Rozdział jest długi, ale właśnie taki wam się należał za te wszystkie komentarze, wyświetlenia i czas oczekiwania. Nie mogę wam obiecać że to była pierwsza i ostatnia taka przerwa, jednak w głębi serca mam taką nadzieję że moja wena mi dopisze. Właśnie taki chciałam zrobić ten rozdział i mi się udało. Kochani zbliżamy się do "połowy" opowiadania. Sama nie wiem czy będzie 40 czy może nawet 50 rozdziałów. Zachęcam do dalszego czytania, ponieważ właśnie teraz będzie się działo coś bardzo ciekawego. ^^ (Próbuję być tajemnicza)
Przypominam o drugim blogu, na którym pojawił się pierwszy rozdział.
Drugi blog jest na "podstawie"teledysku As Long As You Love Me. Mam słabość do tej piosenki. Serdecznie zapraszam.---->http://do-not-give-up-on-us-baby.blogspot.com/

JAK MYŚLICIE, KTO BĘDZIE STAŁ W DRZWIACH? Napiszcie o kim pomyśleliście i dlaczego.
Nie będę od was wymagać 80 komentarzy. Ale jeśli udałoby się dobić 60-65 będę szczęśliwa. Mam nadzieję że wam się podoba rozdział. Jeśli chcecie się dowiedzieć kiedy dodam następny ------>PYTANIA! 

KOCHAM WAS BARDZO MOCNO! <3

36 komentarzy:

  1. Mam przeczucie ze to Zyan?! Świetny czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem czemu ale uwazam ze to bedzie Zayn... ale nw czemu to byla pierwsza osoba o jakiej pomyślałam. Czekam na nastepnyy ♥♥ kocham twoje oba ff ♡♡♥♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z koleżankami. Też mam dziwne przeczucie że to Zayn a może nawet Dominic...
    Rozdział oczywiście bezkonkurencyjny!! Pozdrawiam cieplutko <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam przeczucie ze to Zayn będzie stał w progu :/
    Świetny rozdział <3
    Czekam na next ^^
    /Wiki

    OdpowiedzUsuń
  5. Wydaje mi sie ze jego ojciec. Rozdzial swietny :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że powróciłaś do nas z naładowanymi bateriami. ;)
    Zastanawiam się czy Justin faktycznie ma szczere intencje wobec Alice, może to jego kolejna gra. Mam ogromną nadzieję, że się mylę! ;)
    Co do tego gościa to na myśl przychodzi mi tylko Dominic... bo skoro to dom Natashy ...a tylko jego brakuje w tym towarzystwie, to jest pierwszą która przychodzi mi na myśl he. Rozdział oczywiście genialny.
    Weny kochana,
    do następnego<33333333333333333333333333333333333333333333333333

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana rozdział prze kozak!!!!
    Chciałabym polecić Ci pewne opowiadanie, jeżeli znajdziesz chwilkę to zajrzyj bardzo byłabym wdzięczna ;)
    http://03project.blogspot.com/
    Dzięki wielkie :***************************************

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam przeczucie, że to Zayn:"((
    Cudowny rozdział, czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowne opowiadanie. <3 Zakochała się <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham <3 czekam nn. Życzę powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  11. Zayn, bo kto by inny...
    Rozdział cudowny i cieszę się, że wróciłaś <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Matko!!! cudownie widzieć kolejny rozdział.
    Tak ogółem to nie mam zielonego pojęcia kto to może być?
    Widzę że prawie każdy stawia na Zayna ale ja się zastanawiam skąd wiedziałby gdzie mieszka ta jej koleżanka??? Chyba że któraś go zaprosiła...
    Nie wiem...he :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zayn, ale z Twoją głową może to być każdy, nawet ojciec haha, albo jakaś jego była, no cóż poczekamy i się dowiemy xx super rozdział, bardzo mi się podoba, czekam na kolejne, ilysm :* @BizzleFap

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może nie być Zayn, bo to zbyt proste

      Usuń
  14. Nie mam pojęcia kto to ale rozdział boski ! Weny życzę ! :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Kurde... boję się kto będzie za nimi stał :/ do następnego ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. Jeju jak się cieszę że wróciłaś :)
    Myśle że może Zayn stoi w drzwiach, ale wszystko okaże się w nowym rozdziale na który czekam :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Super rozdział ! Życzę ci wieeeeeeeelkiego potopu weny ! :*

    OdpowiedzUsuń
  18. cudo.. kiedy następny? moim zdaniem w drzwiach będzie stał Zayn albo była dziewczyna Justina.. Ale to tylko moje przypuszczenia <

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie wiem no a może to ta jego była hehehe ;)
    rozdział oczywiście super ;>

    OdpowiedzUsuń
  20. Jou <3 super rozdzial !!! Kocham Twoj sposob pisania i podziwiam Cie bo gdyby mi przyszlo cos napisac to skonczylo by sie to zle xd hahahah :D. Dziekuje ze to piszesz i zycze weny!

    OdpowiedzUsuń
  21. A mnie najpierw przyszło do głowy, że to ta jego była dziewczyna, którą niby kochał, a później pomyślałam o Zaynie, no ale okaże się ;D

    OdpowiedzUsuń
  22. Pojęcia nie mam kto to może być...
    A rozdział oczywiście boski dodaj szybciutko next :-)

    OdpowiedzUsuń
  23. Genialny, to mało powiedziane. Cieszę się że Justin się w końcu ogarnał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i myślę, ze to w drzwiach może być Zayn? Nie wiem czemu o nim pomyślałam, to była moja pierwsza myśl.

      Usuń
  24. Kochammmmmmm💖

    OdpowiedzUsuń
  25. czyżby zayan . bo ten to lubi namieszac . dawaj szybko nn

    OdpowiedzUsuń
  26. Nie chce mi się wierzyć że to może być Zayn ale z drugiej strony to w takim razie kto?

    OdpowiedzUsuń
  27. Naprawdę mega rozdział. Czekam niecierpliwie na next! ;*****

    OdpowiedzUsuń
  28. Mam nadzieję, że nie pisałaś poważnie odnośnie rzucenia bloga?
    Nie możesz mi tego zrobić a raczej nam! Uwielbiam to opowiadanie i nie wyobrażam sobie tego, że któregoś dnia go zabraknie...
    Uwierz mi to jedyna rzecz na dzień dzisiejszy w moim życiu która pozwala mi choć na chwilę oderwać się od szarej rzeczywistości.
    Błagam Cię tylko dobrze przemyśl swoją decyzje... <3<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłabym egoistką. Wolę skończyć to nie odnosząc sukcesu niż od razu się poddając. Choćbym chciała rzucić to wszystko w cholerę, nie potrafię, bo za bardzo przywiązałam się do was, do Justina i Alice. Nie umiem was zostawić.

      Usuń

Szablon wykonany przez Calumi