sobota, 19 września 2015

Rozdział 34



Otworzyłam powoli oczy i zdałam sobie sprawę, że nie leżę w swoim łóżku, nie leżę nawet w łóżku Justina tylko na mostku w środku lasu. Przetarłam piąstkami zaspane oczy jednocześnie odwracając się w stronę mojego mężczyzny.
-Dzień dobry, kochanie. - usłyszałam poranny, męski, zachrypnięty głos.  Spojrzałam na chłopaka, który obejmował mnie jedną ręką w pasie. Miał zamknięte oczy, a na jego twarzy widniał słodki uśmiech. 
-Dzień dobry. - odpowiedziałam i ucałowałam go krótko w usta. 
-Jak się spało? - spytał, otwierając oczy. 
-Twardo. - zachichotałam próbując się podnieść. 
-Gdzie idziesz? - mruknął, wciąż mocno mnie trzymając.
-Chcę się ubrać, Justin. - odpowiedziałam.
-Jak dla mnie możesz być naga. - stwierdził, przygryzając dolną wargę. 
-To ja wiem. - powiedziała i w tym momencie udało mi się wyswobodzić. Podeszłam tanecznym krokiem do leżących na ziemi ubrań. Nachyliłam się, zapominając, że Justin ma różne, chore pomysły. Nagle poczułam na swoich pośladkach męskie dłonie. 
-Zabieram Cię dzisiaj do clubu. - stwierdził wciąż trzymając ręce na moim tyłku. 
-Świetny pomysł. - zachichotałam słodko. Podniosłam bieliznę, otrzepałam ją i założyłam na swoje nagie ciało. Spojrzałam kątem oka na szatyna, który w tym momencie ubierał swoje ubrania. 
-Jak ty to robisz? - spytałam, krzyżując ręce na piersi.
-Ubieram się? Normalnie. - wzruszył ramionami. 
-Nie, nie chodzi mi o to jak się ubierasz, głupku. - parsknęłam nieznacznie śmiechem. -Nawet z rana, kiedy jesteś całkowicie nieogarnięty wyglądasz aż tak dobrze. 
-Ma się ten urok osobisty. - stwierdził, uśmiechając się dumnie.
-Dupek. - rzuciłam pod nosem. 
-Co ty powiedziałaś? - spytał poważnym tonem, idąc w moją stronę. 
-Powiedziałam dupek. - odpowiedziałam, zakładając bluzkę. 
-Lepiej żebyś to wycofała. - stwierdził, pocierając dłonie. 
-Pomyślmy. - przyłożyłam palec wskazujący do ust, udając, że myślę nad czymś intensywnie. - Nie. - wzruszyłam ramionami. Justin zaczął iść w moją stronę, a ja standardowo zaczęłam uciekać. Na marne bo już po sekundzie poczułam mocne szarpnięcie za biodra. Nie mam pojęcia jak to się stało, ale już po chwili leżałam na ziemi, a Justin na mnie. 
-Odszczekaj to. - stwierdził z łobuziarskim uśmieszkiem.
-Nie! - pisnęłam. W tym momencie szatyn zaczął mnie łaskotać. -Nie! Proszę przestań! - piszczała, wijąc się pod nim. 
-Przeproś. - powiedział, wciąż mnie łaskocząc.
-Przepraszam. - pękłam, nie mogąc już wytrzymać gilgotania.
-Powiedz, że jestem najseksowniejszy na świecie.
-Nie. - odpyskowałam, ale już po chwili zaczęłam żałować, ponieważ chłopak znowu mnie gilgotał. -Justin Bieber jest najseksowniejszy na świecie! - pisnęłam, a moje męczarnie ustały. Justin ucałował mnie krótko w usta i pomógł wstać. Otrzepałam się, ubrałam na siebie ramoneskę. Justin zabrał koce, bo świece postanowił zostawić na "następny" raz. W objęciach udaliśmy się do samochodu.
-Jakim cudem ten samochód jeszcze tu stoi? - zaśmiałam się, kiedy doszliśmy do czerwonego, sportowego auta Justina.
-Wszyscy się mnie tu boją. - zaśmiał się.
-Właśnie, nigdy Cię o to nie pytałam. - klasnęłam w dłonie. - Skoro nie mieszkasz tu od dawna, to jakim cudem znasz tutaj tyle osób? - spytałam.
-Mieszkałem w Los Angeles. Często tu przyjeżdżałem. I po tym wszystkim stwierdziłem, że to w Phoenix chcę mieszkać.  - otworzywszy moje drzwi wzruszył ramionami. Wsiadłam, a Justin, jak to Justin zamknął za mną drzwi.
-Jedziemy coś zjeść? - zaproponował, kiedy już sam siedział na miejscu kierowcy.
-Jasne. - odpowiedziałam, uśmiechając się.
-Justin, masz może papierosy? - spytałam.
-Mam, w schowku. - zaśmiał się. - Przy okazji wyjmij mi też.
Otworzyłam schowek i rzeczywiście znalazłam tam paczkę papierosów. Wyjęłam dwa. Jeden włożyłam do swoich ust, a drugi do ust Justina. Odpaliłam zapalniczką papierosa chłopaka, a następnie swojego.
-Wiesz komu odpala się papierosy? - zaśmiał się, trzymając w jednej ręce fajkę.
-Nie wiem. - odpowiedziałam, zaciągając się. Nie sądziłam, że się zakrztuszę.
-Dziwką. - parsknął śmiechem, wypuszczając z ust dym.
-Zmieniając temat, palisz cholernie mocne fajki. - mruknęłam, powoli przyzwyczajając się do smaku.
-Nie, ty jesteś po prostu słaba. - stwierdził.
-Justin! - pisnęłam.
Po około dziesięciu minutach dojechaliśmy do jakiejś małej knajpki.

*

-Co dla was? - spytał młody kelner. Na oko miał około dziewiętnastu lat. Wysoki blondyn o błękitnych oczach. Nie da się ukryć, że był przystojny.
-Ja poproszę smażony bekon i jajecznicę. - powiedziałam, na co Dann, bo tak wyczytałam z plakietki, zanotował to.
-Czyli śniadanie dla pięknej pani. - skomentował. -A dla Ciebie? - spytał.
Justin zmierzył go karcąco.
-To samo. - mruknął pod nosem. Nie mam pojęcia czy był zazdrosny, czy stracił humor, ale wyglądał teraz jak mały obrażony chłopczyk. Co było bardzo uroczę.  Dann skończył notować i odszedł.
-Justin? - zachichotałam.
-Tak księżniczko? - odpowiedział, podnosząc wzrok.
-Nie bądź zazdrosny. - cmoknęłam w powietrze.
-Nie jestem. - odburknął.
-Tak, tak kochanie. - nie mogłam powstrzymać chichotu. Po pięciu minutach wrócił do nas Dann z naszymi zamówieniami.
-Proszę. - postawił tacę z jedzeniem przede mną. -A mogę prosić numer telefonu? - spytał jakby Justin był powietrzem. Szczerze? Zatkało mnie. Spojrzałam zdziwiona na Justina.
-Jesteś ślepy czy głupi? - warknął Justin. Widziałam w jego oczach pioruny. Był wściekły.
-Słucham? - powiedział ironicznie chłopak.
-Nie, ty po prostu jesteś głupi. I nie, nie dostaniesz jej numeru, bo ona ma już chłopaka. - Justin wysyczał wstając. - Więc jeśli nie chcesz dostać zaraz w mordę to wypierdalaj, Dann. - dodał z głosem pełnym jadu. Blondyn spuścił wzrok na dół i odszedł. Co to w ogóle było?
-Justin proszę uspokój się już. - powiedziałam, łapiąc go za dłoń.
-Jak mam być spokojny, kiedy jakiś pierdolony kutas chciał przed chwilą numer mojej dziewczyny? - stwierdził sarkastycznym tonem. Wstałam z swojego fotela obeszłam stolik, chcąc podejść do Justina. Usiadłam mu na kolanach i złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku. Był spięty, ale z każdym kolejnym muśnięciem się rozluźniał. Położył dłonie na moich biodrach przyciągając mnie do siebie mocniej. Zwinnie wsunął do moich ust język, zaczynając walkę z moim o dominację. Kochałam smak jego śliny. Kochałam jego pełne usta. Kochałam jego uśmiech. Kochałam jego czekoladowe oczy, które tak radośnie błyszczały. Kochałam jego męskie kontury twarzy. Kochałam jego tatuaże, nadające mu seksapilu. Kochałam jego włosy, w które mogłam wplatać palce. Kochałam jego onieśmielający zapach. Kochałam jego pewność siebie. Kochałam to, że chwilami był dupkiem. Kochałam kiedy mnie dotykał. Kochałam kiedy mnie całował. Kochałam jego.
-Ale ja nie chcę innego faceta. Chcę tylko Ciebie. - powiedziałam w przerwie między pocałunkami. - A teraz kochanie zjemy śniadanie. - dodałam i cmoknęłam go krótko w usta. Wstałam z jego kolan, wróciłam na swój fotel, zabierając się za jedzenie śniadania. Śniadanie było pyszne nawet Justin to stwierdził. Po skończeniu posiłku, Justin zapłacił, a następnie odwiózł mnie do domu.

*

-Skarbie zdajesz sobie sprawę, że jest czternasta? - spytał, zamykając za nami drzwi frontowe od mojego domu.
-Tak a dlaczego pytasz? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie w między czasie rzuciłam ramoneskę na kanapę.
-Już mam na Ciebie ochotę. - zaśmiał się pocierając dłonie.
-Nie teraz. - stwierdziłam, pokazując mu palec wskazujący.
-Dlaczego? - zrobił smutną minę.
-Jest dzisiaj na prawdę gorąco. Jesteśmy sami w domu a basen stoi otworem. - wzruszyłam ramionami.
-A może zrobimy to w basenie? - zaproponował, znowu robiąc ten łobuziarski uśmiech.
-Masz wygórowane marzenia, chłopcze. - stwierdziłam, po czym odwróciłam się na pięcie chcąc iść po kostium kąpielowy. Zostało mi uniemożliwione, ponieważ w ostatniej chwili "ktoś" złapał mnie za nadgarstek, jednocześnie, przyciągając mnie do siebie. Zdziwiona czynem nawet nie zorientowałam się, że moimi ustami wylądowałam na utach Justina. Długi namiętny pocałunek. O tak, ten chłopczyk wie jak całować. Justin wsunął ręce pod moją koszulkę, zaczął je podsuwać w górę, przez co moja koszulka również była podciągana do góry. Już po kilku sekundach nie miałam na sobie koszulki. Szatyn oderwał się od moich usta i zaczął całować moją szyję. Delikatnie zasysał i przygryzał moją skórę. Cholera te malinki nie zdążą mi się zagoić a powstają już nowe. Pocałunki Justina schodziły coraz niżej. Doszedł do dekoltu. Przeszkadzał mu mój biustonosz, więc postanowił się go pozbyć.
Odbijamy.
Ułożyłam dłonie na jego wybrzuszonym kroczu i delikatnie je ścisnęłam, przez co z ust szatyna wydał się cichy jęk. Puściłam kolegę Justina, wsunęłam ręce pod jego koszulkę, jadąc dłońmi po jego umięśnionym brzuchu w górę. Moment później pozbyłam się jego koszulki. Szatyn uklęknął na kolanach i rozpiął mój rozporek. Zsunął spodnie w dół, zaraz po tym moje majtki. "Wyszłam" z ubrań, a zaraz potem pozbyłam się resztki garderoby Justina w ten sam sposób. Byliśmy nadzy, podnieceni, gotowi. Ale ja postanowiłam podroczyć się odrobinkę z chłopakiem. Stanęłam na palcach, żeby móc dosięgnąć do ucha Jusa. Zagryzłam jego płatek i wyszeptałam:
-Nie teraz, kochanie.
Nagle ni stąd ni zowąd wzięła mi się chora myśl. Spojrzałam na w dół i zobaczyłam przyrodzenie chłopaka w pełnej okazałości. "Zrób to" wymruczała moja chora podświadomość. Uklękłam na kolanach nie odrywając wzroku od członka. Złapałam go w dłonie, a już po chwili włożyłam sobie do ust. W zamian usłyszałam cichy jęk Justina. Wplótł palce w moje włosy. Poruszałam głową powoli, rytmicznie. Wiedziałam doskonale, że Justinowi się podoba, bo co chwilę rzucał pod nosem zbereźne słowa. Ale kto tu mówi o moralności. To ja właśnie mam w ustach kutasa mojego "kochanka" w czasie kiedy mój narzeczony załatwia firmowe sprawy. No ale cóż, jebać to.
Po krótkim czasie Justin doszedł, a jego nasienie wytrysnęło prosto w moje gardło, które swoją drogą piekło niemiłosiernie mocno.
-Jesteś w tym świetna. - rzucił po nosem. Co powinno mnie obrazić, ale z jego ust chyba wszystko było komplementem. Podniosłam się z kolan i poszłam do łazienki przemyć twarz. Wróciłam do salonu, w którym siedział nagi Justin, przeglądając nasze zdjęcia. Tak, te zdjęcia, które zrobiła nam Natasha. -Ładne te zdjęcia. - stwierdził, od razu przerzucając wzrok na mnie.
-Wiem, to co idziemy do basenu? - zaproponowałam, spinając włosy w kok.
-Jasne, ale kąpielówki mam u siebie. - stwierdził, wstając z skórzanej kanapy.
-A po co komu strój kąpielowy? - zachichotałam, idąc w stronę dużych drzwi balkonowych. Otworzyłam drzwi i przeszłam przez duży balkon od razu kierując się do basenu. Powoli wchodziłam po schodach do chłodnej wody, która w pierwszym momencie styczności z moją nagrzaną skórą wydawała się być lodowata. Zanurzyłam się już do wysokości dekoltu. Obejrzałam się w stronę domu. Justin szedł NAGO do mnie. Wszedł powoli do wody, wciąż idąc w moją stronę. Kiedy stał tuż obok mnie złapał moje biodra i przyciągnął do siebie. Rękoma oplotłam go na karku a nogami w pasie, przez co moja kobiecość stykała się z jego męskością.
-Jesteś taka piękna. - powiedział nagle, przerywając ciszę.
-I taka twoja. - odpowiedziałam dokańczając.
-Przez długi czas spierałem się sam z sobą, że Cię nie kocham, że wciąż się tobą bawię, ale nie wiem kiedy stałaś się dla mnie tak ważna. Przez ponad rok miałem tylko kobiety na jedną noc. No może maksymalnie na kilka dni. Z tobą jest inaczej i sam nie wiem dlaczego tak mnie od siebie uzależniłaś.
-I mimo tych trudności chcesz być ze mną? - spytałam, wpatrując się w jego czekoladowe oczy.
-Mimo wszystko. Każdego pierdolonego dnia, kiedy nie było Ciebie przy mnie myślałem tylko o tobie. Myślisz, że dla byle kogoś kupiłbym dom, żeby być bliżej?
-Oczywiście, że nie. - odpowiedziałam, uśmiechając się delikatnie. - Tylko ty jesteś tak szalony. - zachichotałam.
-Szalony z miłości i to uczucie mnie przeraża. - stwierdził, obracając nas dookoła siebie.
Namiętne pocałunki, pływanie, kolejne namiętny pocałunki. Tak wyglądała nasza kąpiel w basenie.
Kiedy wyszliśmy z wody, nie robiąc sobie nic z tego, że jesteśmy mokrzy poszliśmy do domu po ręczniki. Wytarliśmy się nawzajem i wróciliśmy na ogród. Rozłożyliśmy ręczniki na trawie, po czym położyliśmy się na nich. Zaznaczam, że wciąż jesteśmy nago, a sąsiedzi mają domy piętrowe, jednak ja i Justin kompletnie się tym nie przejmowaliśmy. Poopalaliśmy się, pośmialiśmy w skrócie mówiąc było idealnie. Około godziny osiemnastej wróciliśmy do domu, bo robiło się chłodniej. Owinięci w same ręczniki chodziliśmy cały czas po domu. Na obiad zrobiliśmy wspólnie chińską patelnie.
-Justin o której jedziemy? - spytałam, bawiąc się widelcem w talerzu.
-Około dwudziestej pierwszej. - wzruszył ramionami, po czym włożył do ust widelec.
-Nie wiem co mam ubrać. - wydęłam smutno dolną wargę.
-Pomogę Ci coś wybrać, dobrze słonko? - spytał puszczając mi "oczko".
-Dobrze. - odpowiedziałam, biorąc do ręki szklankę z sokiem.
-A ktoś jeszcze z nami jedzie?
-Nie, dzisiaj będziemy tylko we dwoje. - poruszył brwiami, na co ja zarzuciłam brwiami.
-Eh, a myślałam, że będę miała okazję się Ciebie pozbyć. - udałam rozczarowaną. - No cóż, jakoś wytrzymam.
-Bo jeszcze pomyślę, że masz mnie już dosyć po tych kilku dniach. - zaśmiał się słodko.
-Właśnie tak. - wciąż udawałam oschłą.
-Pocieszę Cię, mamy jeszcze niecałe półtora tygodnia. - uśmiechnął się złośliwie.
-Nie wiem jak mam Ci dogryźć. - poprawiłam włosy.
-Frajerka. - wzruszył ramionami, grzebiąc w swoim telefonie.
-Dupek. - odszczekałam się.
Tak właśnie to wygląda. Chwilami traktujemy się jak wrogów jednocześnie szalejąc za sobą z miłości.


Po obiedzie włożyliśmy naczynia do zmywarki i poszliśmy pod wspólny prysznic.
W skrócie mówiąc Justin pomógł umyć się mi, a ja jemu. Chłopak z ręcznikiem na biodrach wyszedł z łazienki. Mówił przed chwilą, że idzie ubrać spodnie, a u siebie się przebierze. Więc zostałam na ten moment sama w domu. Wysuszyłam moje długie, kręcone włosy i nałożyłam makijaż. Dzisiaj mocniejszy, bo zrobiłam sobie kreski eylinerem, rzęsy podkreśliłam maskarą, odrobina pudru ( bo mimo to nie chcę mieć tony tapety) i czerwona szminka. Owinęłam się ręcznikiem, zahaczając na piersiach. W moim pokoju, od razu otworzyłam szafę i zaczęłam zastanawiać się co mam ubrać. W tym momencie do mojego pokoju wszedł Justin. Bez chwili wahania zmierzyłam go wzrokiem. Biała bluzka z dekoltem w kształcie "v", jasne, jeansowe, poprzecierane, zwężane spodnie i białe vansy. To wszystko wystarczyło, żeby ten gnojek wyglądał idealnie. Rozumiecie to? Niecałe dziesięć minut.
-Dobrze wyglądam? - spytał z uśmiechem.
-Przecież wiesz, że tak. - odpowiedziałam, podchodząc do niego.
-Cholera, chciałbym Cię teraz pocałować, ale twoja szminka. - podrapał nerwowo kark.
-Czy mam tylko usta do całowania? - spytałam głosem pełnym seksapilu.
Chłopak od razu przyssał się do mojej szyi.
-Justin głupku, zrobisz mi kolejne malinki. - zachichotałam pod nosem.
Justin od razu się ode mnie odsunął. Wziął do ręki moją dłoń i ją ucałował. To było tak cholernie urocze. - A teraz kochanie, pomóż mi wybrać coś do ubrania.
Po piętnastominutowych oględzinach zdecydowaliśmy. Dzisiaj ubieram czarną obcisłą sukienkę z wycięciami na plecach. Do tego czarne, klasyczne, wysokie szpilki. Ubrałam bieliznę, po czym sukienkę. Oczywiście Justin, jak to Justin co chwilę mi przeszkadzał. Po ubraniu butów założyłam bransoletkę, którą dostałam od szatyna i łańcuszek z serduszkiem, również od niego.
-Idziemy? - spytał, zagryzając dolną wargę. Lustrował mnie wzrokiem.
-Czuję, że to będzie ciekawy wieczór. - uśmiechnęłam się słodko, zakładając kosmyk włosów za ucho. -Idziemy..


-------------------------
Wróciłam!
Jestem po długiej przerwie. Przepraszam was skarby za nieobecność, ale osoby, które śledzą mnie na asku znając powody. W końcu jako tako wena wróciła.
Co myślicie o tym rozdziale?
Ja mam wrażenie, że jest taki trochę inny, ale mi się podoba.
Dziękuję za ponad 100 k wyświetleń. Jesteś wspaniali!
Może dla niektórych jest to nic po trzydziestu rozdziałach, jednak dla mnie jest to moje małe osiągnięcie.
Byłabym wdzięczna za 40 komentarzy, bo wiem, że was stać.


Chciałabym wam serdecznie polecić ten blog.
http://priest-jbff.blogspot.com/#_=_

22 komentarze:

  1. Cudny <3 !!
    Nawet nie wiesz jak bardzo nie moglam sie juz doczekac :D
    Czekam na nastepny !! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. w koncu sie doczekałam :DDD <333
    cudo *.* czekam na nastepny <3
    weny :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję , że jak wróci ten jej ,, facet " to ona kopnie go w dupe i zwiąże się z Justinem ! Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow. Rozdział jest świetny. Jakoś wytrzymałam to czekanie. Mam nadzieję że teraz rozdziały będą częściej. Życzę weny i pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oo, całkiem fajny rozdział. Życzę Ci weny na kolejne rozdziały, to opowiadanie jest naprawdę genialne! Mam nadzieję tak samo jak osoba u góry, że główna bohaterka zostawi Zayna i w końcu na dobre będzie z Justinem. Nie wiem co tam się knuje w twojej głowie, ale na pewno to będzie coś świetnego biorąc pod uwagę całokształt opowiadania.

    OdpowiedzUsuń
  6. Rewelacyjny ! ;* czekam na kolejny ^ ^

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham te opowiadanie,w 2 dni przeczytałam WSZYSTKIE rozdziały!!Powodzenia z weną,mam nadzieję,że będzie ona szeroka i że będzie jej baaardzo dużo!!!Kiedy kolejny rozdział??? :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny rodział ^-^ Oni są tak mega uroczy razem *-*

    OdpowiedzUsuń
  9. Masz aska? Podasz?

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam aska.
    @justbelieveinyourdream00

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetne opowiadanie :D kiedy kolejny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  12. super:)czekam na next:*

    OdpowiedzUsuń
  13. Łzy mi poleciały na koniec. A Justin taki idealny <3 szkoda mi jej :( czekam na kolejny, kocham te opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Podasz fb,twittera,insta lub coś innego? Niestety nie mam aska ani snapa :(

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo fajny wpis. Będę zaglądać częściej.

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonany przez Calumi