czwartek, 20 sierpnia 2015

Rozdział 32



-Dzień dobry, kochanie. - usłyszałam zaraz po tym jak otworzyłam oczy. Nie mam pojęcia, kiedy wczoraj zasnęłam. Najwidoczniej byłam bardzo zmęczona wczorajszym dniem.
-Dzień dobry. - odpowiedziałam, uśmiechając się. Obok mnie leżał Justin. Uwielbiałam patrzeć na niego, kiedy był świeżo po obudzeniu się. Jego włosy były zmierzwione oczy zaspane i ta poranna seksowna chrypka. Co ja pieprzę? Justin zawsze jest cały seksowny.
-Dziękuję. - powiedział, podnosząc moją dłoń ucałował jej wierzch.
-Za co? - zachichotałam.
-Za wczoraj. - stwierdził obdarzając mnie jego cudownym uśmiechem.
-To ja Ci powinnam podziękować. - mruknęłam, przeciągając się.
-Jest mi tylko przykro z jednego powodu. - powiedział, a z jego twarzy momentalnie zniknął uśmiech.
-Z jakiego? - zapytałam, podpierając się na ręce.
-Tak właśnie powinien wglądać twój pierwszy raz. Nie tak jak Ci go odebrałem. - mruknął, bawiąc się kawałkiem materiału kołdry.
-Nie wracajmy do tego, dobrze? - mruknęłam cicho. -Jakie plany mamy na dzisiaj, kochanie? - spytałam uśmiechając się.
-Polenimy się. - odpowiedział obdarzając mnie uśmiechem, za którego byłam w stanie poświęcić wszystko. Justin położył dłoń na mojej szyi i zaczął nią delikatnie sunąć po całym ciele.
-Justin zboczuchu! - pisnęłam jednocześnie się śmiejąc.
-Oj chodź tutaj. - stwierdził stanowczo, po czym położył się na mnie. Boże jego nagie przyrodzenie przy mojej nagiej kobiecości. Eh, po prostu mnie podniecał od samego rana. Świetnie.
Justin naparł na mnie całym ciałem. Delikatnie musnął swoimi miękkimi, pełnymi ustami moje. Chyba nic tak nie kocham jak jego pocałunki. Pocałunek był namiętny i delikatny jednocześnie. Tylko Justin to potrafił. Właśnie w takich chwilach myślę o tym jak moje życie byłoby puste bez niego. Nie miałabym żadnych sprzeciwów by wyjść za Zayna. Na pewno łudziłabym się że to właśnie jego kocham.
-Dobra Jus, muszę się ubrać. - zachichotałam kiedy skończyliśmy pocałunek.
-Po co? Mi to nie przeszkadza, że nie jesteś ubrana. - mruknął, przygryzając dolną wargę.
-Ale mi tak. - uśmiechnęłam się szyderczo. - A teraz Justin zejdź ze mnie, bo chcę zjeść śniadanie, które ty mi tera zrobisz.
-Dla Ciebie wszystko. - odpowiedział, po czym pocałował mnie krótko w usta. Chłopak zszedł ze mnie, wychodząc z pod białej kołdry. Był nagi. Zlustrowałam jego ciało, od którego nie dało odwrócić się wzroku. -I tak wiem, że się na mnie patrzysz. - usłyszałam roześmiały głos Justina. Chłopak odwrócił się do mnie przodem, ukazując przy tym swoje przyrodzenie. Nie potrafiłam odwrócić wzroku od jego..- Kochanie to też wiem, że podoba Ci się mój fiut, ale kazałaś mi iść zrobić śniadanie, jednak jeśli chcesz mogę zostać. - stwierdził, seksownym głosem. Wiecie co zrobiłam? Pokiwałam przecząco głową z uchylonymi ustami. Poranny seks? Jak najbardziej.
Chłopak uśmiechnął się łobuziarsko, po czym podszedł do mnie. Od razu położył się pomiędzy moimi nogami, napierając na mnie ciężarem ciała. Zaczynając grę wstępną.

*

W czasie kiedy Justin poszedł zrobić nam śniadanie, ja poszłam się wykąpać. Będąc w łazience od razu weszłam pod prysznic. Po gorącym prysznicu wytarłam mokrą skórę, wysuszyłam włosy i wróciłam do swojego pokoju. Nie założyłam na siebie nic, poza białą koszulą Justina, którą miał wczoraj na sobie. Tanecznym krokiem zeszłam na dół, kierując się do kuchni. Już na schodach czułam zapach jajecznicy. Stanęłam w progu drzwi. Jus stał do mnie tyłem i nucił coś pod nosem. Dlaczego tak nie może być już zawsze? Dlaczego nie mogę zasypiać i budzić się przy najważniejszej osobie w moim życiu. Podeszłam do chłopaka i przytuliłam się do niego od tyłu. Chłopak w pierwszym momencie delikatnie spiął mięśnie, jakby się przestraszył, jednak już po sekundzie był rozluźniony. Ucałowałam skórę na jego plecach po czym wtuliłam policzek. Szatyn już po chwili się odwrócił i przytulił mnie mocno. Staliśmy tak dosyć długą chwilę, aż w końcu z zniechęceniem się od siebie odsunęliśmy.
-Wyglądasz seksownie. - stwierdził, lustrując mnie wzrokiem. -Masz ochotę iść na górę?
-Jeszcze Ci mało? - spytałam, uderzając moją małą piąstką w jego umięśnione ramie.
-Ciebie zawsze mi będzie mało. - mruknął, oblizując usta.
-Dobra, dobra ja chcę jeść. - zachichotałam.
-Siadaj bo jak posmakujesz to padniesz z wrażenia.
Usiadłam a Justin postawił przede mną na stole talerz z jajecznicą. Sam po chwili usiadł na przeciwko mnie z swoim talerzem. Jedzenie było pyszne. Gnojek potrafi dosłownie wszystko.
-Jest coś czego nie potrafisz? - spytałam kiedy przełknęłam kęs.
-Nie umiem grać w golfa. - uśmiechnął się szeroko.
-Głupek. - mruknęłam, chichotając.
-Z Ciebie jest. - odszczekał się. Nasze tyranie się przerwał mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz, na którym wyświetliło się imię "Zayn".
-Justin teraz bądź cicho, Zayn dzwoni. - mruknęłam cicho.
Przejechałam palcem po zielonej słuchawce i przyłożyłam telefon do ucha.
-Halo?
-Cześć Zayn.
-U mnie wszystko dobrze, a u Ciebie?
-No to dobrze.
-Yhm, też za tobą tęsknię.
-Dobrze, ja muszę kończyć bo kurczak mi się spali. - powiedziałam po czym od razu się rozłączyłam. Po całej tej jakże długiej konwersacji poczułam w brzuchu ukłucie.
-Przepraszam Justin. - mruknęłam spuszczając wzrok. Widziałam, że jest mu przykro. Wstałam z krzesła i podeszłam do szatyna, po czym usiadłam na jego kolanach. -Justin co my zrobimy, jak oni zmuszą mnie do tego pieprzonego ślubu? - mruknęłam, czując, że łzy napływają mi do oczu.
-Uciekniemy, nie oddam Cię nikomu. - odpowiedział, przytulając się do mnie.
-Jak ty sobie to wyobrażasz? - spytałam i starłam łzę, która spływała po moim policzku.
-Poradzimy sobie, kochanie. - stwierdził, a następnie pocałował mnie w czoło. -Nie płacz już.
Tak to wygląda. Oboje mieliśmy idealny humor. Tylko ten pieprzony kutas musiał nam go zniszczyć. Nienawidzę go. Nienawidzę za to co robi mi i Justinowi.
Siedzieliśmy tak wtuleni w siebie, w całkowitej ciszy. Oboje cierpieliśmy.

OCZAMI JUSTINA:

Nie wiedziałem co zrobię, kiedy rodzina Alice wróci. Nie potrafię z niej zrezygnować. Po tak długim czasie spierania się z samym sobą w końcu zrozumiałem, że ją kocham. Nie wierzyłem w miłość po tym co zrobiła mi Bella. Jakim pieprzonym cudem ta małolata tak zakręciła mi w głowie.
Jednym wyjściem jest ucieczka. Tylko wtedy i ja i Alice będziemy szczęśliwi.
Wtulony w moją małą brunetkę, poczułem jak jej łza spływa po mojej szyi.
-Proszę Cię skarbie, nie płacz już. Ja wiem, że będzie nam ciężko, ale poradzimy sobie. - powiedziałem skruszonym głosem.
-Kocham Cię Justin. - mruknęła, cicho pociągając nosem. - Nigdy nikogo tak nie kochałam jak Ciebie i nigdy nie pokocham.
Wiecie jak się wtedy czułem? Jak śmieć. Dziewczyna, która wyznaje mi szczerą miłość to skarb, ale ja mnie w tej chwili rozwaliło jedno. Jak mogłem podnieść na nią rękę? Jak mogłem ją tak wykorzystać? I jak mogłem pozwolić jej siebie pokochać? Mnie, takiego skurwiela.
-Ja Ciebie też kocham. - odpowiedziałem i ucałowałem dziewczynę w usta. -A teraz zaniosę moją księżniczkę na kanapę. - Przełożyłem jedną rękę pod kolanami dziewczyny, a drugą złapałem ją w talii. Nie protestowała, zamiast tego owinęła mnie rękoma dookoła szyi.
Zaniosłem nastolatkę do salonu. Usiadłem na skórzanej kanapie i posadziłem sobie Alice na kolanach.

OCZAMI ALICE:

-Justin mówiłam Ci kiedyś jak bardzo Cię kocham? - spytałam, robiąc słodką minę.
-Nie. - wzruszył ramionami, dając mi do rąk kubek z herbatą. - Malutka, ja idę na chwilę do siebie. Zaraz wracam. - stwierdził i ucałował mnie w policzek.
-Już tęsknię. - zachichotałam pod nosem. Justin puścił do mnie "oczko" wychodząc. Siedziałam na kanapie oglądając telewizję oraz w między czasie popijając herbatkę, którą zrobił mi Jus.
Moje skupienie na telewizorze przerwał dźwięk dzwonka telefonu Justina. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Numer nieznany. Ściszyłam telewizor, przejechałam palcem po zielonej słuchawce i przyłożyłam telefon do ucha. Nie byłam pewna czy to zrobić, jednak ciekawość zwyciężyła.

-Halo? - powiedziałam cicho.
-Justin? - usłyszałam męski, zachrypnięty głos.
-Nie, jestem dziewczyną Justina.
-Nie wiedziałem, że Justin ma dziewczynę.
-Przepraszam, a kim pan jest?
-Nazywam się Jeremy Bieber i jestem ojcem Justina. - odpowiedział, a ja w tym momencie doznałam szoku.
-Miło mi pana poznać, mam na imię Alice. - mruknęłam cicho.
-Justin nigdy nie odbiera ode mnie telefonów, zdziwiłem się kiedy ktoś odebrał. - stwierdził smutnym tonem.
-Nie wiedziałam. - powiedziała, nie wiedząc co mam odpowiedzieć.
-Czy mogłabyś przekazać Justinowi, że dokonałem przelewu i żeby do mnie oddzwonił?
-Oczywiście. Do widzenia. - odpowiedziała, a kiedy usłyszałam "Do widzenia" rozłączyłam się.
Co miał na myśli jego ojciec mówiąc o przelewie?
Nie miałam chwili na przemyślenie, ponieważ już w tym momencie wrócił Justin.
-Wróciłem, kochanie. - powiedział, wchodząc do salonu z szerokim uśmiechem. Chłopak usiadł obok mnie. -Coś się stało? - spytał, przyglądając mi się podejrzliwie.
-Justin, kiedy wyszedłeś zadzwonił twój telefon. Wyświetlił się numer nieznany, odebrałam go. Dzwonił twój ojciec. - powiedziałam, cicho.
-Dlaczego odebrałaś?! - momentalnie podniósł głos.
-Nie wiem. - mruknęłam spuszczając wzrok.
-Czego chciał?
-Kazał przekazać, że dokonał przelewu. - odpowiedziałam, odnosząc powoli wzrok. Justin wpatrywał się w jeden punkt. -Co miał na myśli? I dlaczego nie odbierasz jego telefonów?
-To nie twój pieprzony interes. - warknął, po czym wstał rozzłoszczony i wyszedł z salonu. Błąd wyszedł z mojego domu, zostawiając mnie samą. Samą, z natłokiem myśli. Co to miało znaczyć? Co takiego się stało, że Justin nie chcę utrzymywać kontaktu z własnym ojcem? Przez moją głowę przeszły różne scenariusze. Jeden był taki, że Justin był bity w dzieciństwie. Inny, że Justin po prostu się zbuntował, a jeszcze inny, że ojciec molestował Justina. Nie mogłam przestać myśleć o tym wszystkim. To wszystko było nienormalne. Może Jus miał rację i to nie jest moja sprawa. Może nie powinnam ingerować w jego sprawy rodzinne. Siedziałam na kanapie, przyciągając nogi do brzucha. Czułam się źle.

OCZAMI JUSTINA:

-Justin powinieneś jej powiedzieć. - drobna brunetka, uśmiechnęła się do mnie szeroko.
-Nie chcę jej się żalić. - mruknąłem, ściskając nerwowo ręce. - Uzna mnie za ciotę.
-Ej! Alice nie jest taka. Powiedz jej prawdę, bo w końcu prędzej czy później się o tym dowie. A teraz ruszaj swoje dupsko to tej dziewczyny. Na pewno się teraz o Ciebie martwi.

OCZAMI ALICE:

Minęły już trzy godziny, odkąd nie ma Justina. Trzy pieprzone godziny. Umierałam bez niego, tak strasznie się martwiłam, że coś mu się stało. Przecież tyle się słyszy, że ktoś wyszedł z domu a ktoś go napadł. Miałam ochotę się rozpłakać. W środku dosłownie cała się trzęsłam. Moim ukojeniem był dźwięk otwierających się drzwi frontowych do mojego domu. Odwróciłam się w stronę wejścia do salonu. Poczułam ogromną ulgę, kiedy zobaczyłam w framudze drzwi postać Justina. Cały i zdrowy. Kamień spadł mi z serca. Chłopak z wzrokiem wbitym w podłogę podszedł do mnie. Stał obok kanapy. Wstałam, sprawiając, że staliśmy naprzeciwko siebie. Bez żadnego słowa wtuliłam się w niego.
-Przepraszam, Alice. - usłyszałam głos chłopaka. - Usiądź proszę. - powiedział, spokojnym ale zranionym głosem.  Usiadłam tak jak prosił, a on przysiadł zaraz tuż obok mnie. -Nienawidzę mojego ojca. - mruknął cicho.
-Dlaczego? - spytałam, łapiąc jego dłoń.
-Nienawidzę go za to, że zabił moją matkę - podniosłam wzrok, chcąc spojrzeć w jego oczy. Moje serce wtedy pękło. Płakał..


------------------------------

HEJ!
Dzisiejszy rozdział ma zmienną perspektywę. I właśnie taki chciałam. Chciałam, żebyście mogli zauważyć uczucia obojga. Mam nadzieję, że wam się podoba. Nie jest on zbyt długi. Myślę, jednak, że chwyta za serce.

ROBIĘ NA ASKU "GODZINĘ" SZCZEROŚCI, KTÓRA SKOŃCZY SIĘ JUTRO O GODZINIE 20. xD 
Pytania<----------

Poproszę 50 komentarzy.





28 komentarzy:

  1. cudo cudo cudo !!! <3 Tak bardzo czekalam na rozdział !! Kocham twojego bloga, JESTES CUDOWNA !! <33 Czekam na nastepny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Znów brak mi słów. Tyle wyczekiwany rozdział i taki super :-). Poprostu bomba. Kocham tego bloga jest super. Już nie moge się doczekać następnego rozdziału ;-). Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. super rozdział naprawde super czekam na nastepny

    OdpowiedzUsuń
  4. Awwwww*_* brak słów
    Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  5. Awwwww*_* brak słów
    Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudo *o* uwielbiam! Pozdrowienia dla cb kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  7. :OOOOOO wow, szczęka mi opadła... dosłownie ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny <3
    /Wiki

    OdpowiedzUsuń

  9. Rozdział świetny
    Ciekawi mnie co będzie dalej :)
    Życzę weny *.*
    I zapraszam na moje ff o Justinie, który jest piosenkarzem i o Pii, która jest członkinią gangu
    lovemeharder-justin.blogspot.com/
    Oraz na ff o Zaynie i Pii dangerouszaynmalik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie lubie Pii. Takie promowanie prosze w spamie. ;)

      Usuń
  10. Cudowny jeju *-* Czekam juz nn ^-^

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham kocham kocham kocham!!!! Chce kolejny rozdział❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  12. Boski rozdział czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział fenomenalny, bez dwóch zdań!!!
    Mam jedynie jedno małe ale...
    Mianowicie chodzi mi o komentarze, ja doskonale rozumiem jak ważni są czytelnicy ale te 80 to Mała... lekka przesada. Oczywiście nie mnie oceniać czy są one faktycznie od indywidualnych osób ale myślę że obeszło by się bez stawiania warunków... zwyczajnie zrobić prosty rachunek ile tych osób faktycznie jest!! To tyle elo!!! /Michał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gościu chyba coś Ci się pomieszało, gdzie masz napisane 80???
      Polecam zapoznać się z liczbami ;>>>>

      Usuń
  14. Super rozdział................

    OdpowiedzUsuń
  15. w 2 dni przeczytałam wszystkie rozdziały. Jak zwykle świetny, czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie wiem co mam już pisać, wszystko chyba zostało powiedziane...
    Czekam na next i dozoba.

    OdpowiedzUsuń
  17. fantastiko!! ;)))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetny rozdział ! Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonany przez Calumi