-Alice, proszę zejdź na dół. -krzyknęła moja "ulubiona macocha" Katrina...(wyczuj ironię) , przewróciłam teatralnie oczami po czym wstałam z łóżka i ruszyłam w stronę drzwi.
-Łooo! -wydarł się mój młodszy nieznośny brat wbiegając do mojego pokoju.
-Wynoś się stąd smarku! -podniosłam głos na młodego.
-Bo co mi zrobisz?! - powiedział wytykając język w moją stronę.
Już uchyliłam usta żeby mu odpowiedzieć jakąś ciętą ripostą lub pogrozić mu że powiem rodzicom o jakiejś jego tajemnicy ale moja "mamusia" ponownie się wydarła.
-No Alice ile można na Ciebie czekać?!
Wyszłam z pokoju tym samym wypychając z niego mojego brata, zeszłam po schodach i zatrzymałam się na chwilkę przed lustrem w celu przeczesania włosów. Usłyszałam znajomy mi głos. Tak, to zdecydowanie był Zayn, rozmawiał z moim tatą. Stanęłam za rogiem żeby dokładniej usłyszeć o czym rozmawiają.
-Sądzę że to doskonały pomysł. -powiedział Zayn, było słychać w jego głosie podekscytowanie.
-I świetny interes. -dodał mój ojciec po czym się zaśmiał.
Wiedziałam że ojciec bardzo lubi Zayna i tylko jemu ufał jeśli chodzi o interesy, zastanawiało mnie jedno. Co ja do cholery jasnej miałam z tym wspólnego?
-Alice ile razy mam Cię jeszcze wołać?! -ponownie usłyszałam głos Katriny, ale nadal rozmyślałam , zapewne zaraz się dowiem co mnie z tym łączy. Wyszłam z za rogu i stanęłam w progu.
-Słucham? -zapytałam, przyklejając sztuczny uśmiech do ust. Nie przepadałam za Zaynem, niby sprawiał wrażenie sympatycznego ale taki nie był.
-Usiądź. -Krótko odpowiedział mój tata i wskazał ręką na fotel.
Posłusznie usiadła na skierowane wcześniej miejsce. Po kilku sekundach tata wziął łyka swojej ulubionej kawy, którą trzymał w ręku i zaczął mówić.
-Wiesz że bardzo cenię sobie Zayna, prawda?
-Tak, ale tato co ma to wspólnego ze mną?-odpowiedziałam marszcząc czoło ze zdziwienia.
-Już Ci mówię córeczko. Zayn to porządny chłopak, a ty nie możesz zrujnować sobie życia złym wyborem. Dobrze wiesz o tym że chciałbym utrzymać takie dobre relacje z nim jak i z jego ojcem jak najdłużej...
-Do rzeczy tato, co ja mam z tym wspólnego? Mam pomóc mu przy jakimś zleceniu? Być jego sekretarka?-Przerwałam ojcu mówiąc na jednym tchu z przejęcia.
-Nie kochanie, chcę żebyś została żoną Zayna. -powiedział ze stoickim spokojem biorąc kolejny łyk swojego napoju.
-Słucham?!-krzyknęłam.
-To co słyszałaś Alice, zostaniesz żoną Zayna. -odparł ojciec nadal mówiąc tym swoim spokojem.
-Ale tato, przecież ja mam dopiero szesnaście lat. Jak ty to sobie wyobrażasz? -krzyknęłam cała czerwona ze złości.
-Za trzy miesiące kończysz siedemnaście. W tedy ogłosimy twoje zaręczyny, a w dzień twoich osiemnastych urodzin pobierzecie się.
-Tato ale ja go nie kocham! -powiedziałam czując że łzy niekontrolowanie cisną mi się do oczu.
-Przecież teraz w związkach nie chodzi o miłość tylko o zyski dla obu rodzin. A dzięki waszemu związkowi nasze wspólne interesy będą jeszcze bardziej pozyskujące. - spokojnie powiedział po czym się zaśmiał.
Usiadłam obok Zayna i zapytałam.
-Ty też chcesz tego ślubu? Przecież masz dopiero osiemnaście lat.
-Alice, podobasz mi się od bardzo dawna, dlaczego więc nie miałbym skorzystać z takiej okazji?
Cieszę się że weźmiemy ślub. -jak zwykle zatrzepotał swoimi rzęsami i oblizał górną wargę co działało mi jak zawsze na nerwy.
-Nazywasz to okazją? Czy ty jesteś normalny?! Nie jestem tanią rzeczą którą możesz kupić na targu, to można nazwać "okazją" nie ślub! -zaczęłam krzyczeć na Zayna.
-Alice nie awanturuj się, to i tak nie zmieni mojej decyzji. -przerwał moje krzyki.
-Ah tak, TWOJEJ decyzji?! To ty masz brać ślub czy ja? -zaprotestowałam.
-Oczywiście że ty, ale jestem twoim ojcem i moim obowiązkiem jest dbanie o twoje dobro. Co tym samym mam prawo wybrać Ci męża. -powiedział, zerknął na zegarek i dodał. -Dobrze córeczko idź już do swojego pokoju a ja z Zaynem pojedziemy do jego rodziców powiedzieć że się zgodziłaś.
-Ale ja się wcale nie zgodziłam! To ty zdecydowałeś za mnie, zawsze Cię słuchałam, byłam całkowicie posłuszna ale teraz nie ma mowy że wezmę z nim ślub. -krzyknęłam oburzona po czy wstałam, rzuciłam mordercze spojrzenie mojemu "przyszłemu" mężulkowi i wyszłam ocierając łzę.
*
Weszłam do góry po schodach, następnie wbiegłam do mojego pokoju i zapłakana rzuciłam się na łóżko. Po chwili usłyszałam trąbnieńcie co oderwało mnie na chwilkę od użalania się. Podeszłam do okna odsłoniłam zasłonę i wyjrzałam.
-Państwo Hutson wyprowadzają się? Dlaczego? -wyszeptałam sama do siebie gdy zobaczyłam ciężarówkę od przeprowadzek. Po chwili drzwi mojego pokoju uchyliły się a ja odruchowo spojrzałam w tamtym kierunku. O nie, znowu on!
-Czego znowu chcesz? -syknęłam.
-Podsłuchałem jak rozmawialiście z tatą w salonie że chajtasz się z Zaynem. To prawda nie? Dobrze słyszałem? -spytał zaciekawiony David trzymając w ręku jakąś swoją zabawkę.
-Niedoczekanie. -odpowiedziałam zerkając z powrotem w stronę okna.
-Mów po ludzku. -powiedział tym swoim cholernie denerwującym głosikiem.
-Tsaa, ojciec chce mnie zmusić do tego ślubu- odparłam wypuszczając powietrze z ust.
-To dobrze,Zayn jest super. - uśmiechnął się i wyszedł.
Jak ten smarkacz działał mi na nerwy, nie był moim biologicznym bratem, Był taki sam jak jego matka Katrina. Podstępny, ciekawski, mały skarżypyta.
*
Usiadłam na łóżku, wzięłam swojego laptopa na kolana i zalogowałam się na skype. Zobaczyłam że Fabian (mój starszy brat) jest dostępny, zadzwoniłam.
-Siemka All. -przywitał się.
-Cześć. Co u Ciebie i u mamy słychać? -spytałam i od razu się uśmiechnęłam gdy zobaczyłam tego pajaca na tle tapety w króliczki pleyboy'a, zawsze rozśmieszała mnie ta tapeta.
-U mnie ok. Poznałem ostatnio niesamowicie przystojną osóbkę. A u mamy tak jak zawsze praca, dom, praca, dom. Lepiej mów co tam u Ciebie malutka. -powiedział uśmiechając się od ucha do ucha po czym puścił mi "oczko".
-Szczerze mówiąc nie najlepiej. -odpowiedziałam spuszczając wzrok.
-A dlaczegoż to? Jakiś chłopak nie chce się z Tobą umówić? Już ja mu pokaże...- Zaczął się zgrywać ale ja mu przerwałam.
-Nie Fabian, wręcz przeciwnie. Zaręczyłam się. - powiedziałam z łamiącym się głosem.
-Co takiego?! Zaręczyłaś się?! Masz przecież szesnaście lat jesteś pewna że tego chcesz? -krzyknął pytając ze zdziwioną miną.
-Problem w tym że nie chcę tego ślubu. Zayn, to znaczy mój "narzeczony" to perfidna świnia, nigdy go nie lubiłam, nie raz łapał mnie za tyłek a potem patrzył trzepocząc swoimi rzęsami jakby nigdy nic.
-No to nie dobrze mała, ale spokojnie Fabian Cię z tego wyciągnie. -powiedział z dumną miną.
-Tsaa, jasne. -wysyczałam nadal patrząc w klawiaturę.
-Bo inaczej przyjadę tam i skopię naszemu tatusiowi szanowne cztery litery a po tym zmieni zdanie. -powiedział znowu zaczynając się zgrywać. Nie potrafiłam być smutna przy Fabianie , żałowałam że nie ma go tu ze mną, a zamiast jego jest ten mały gnojek.
Ojciec wyrzekł się Fabiana gdy dowiedział się o jego orientacji. Nie mógł znieść że jego pierworodny jest gejem. Nie poradził sobie z tą całą sytuacją i zerwał kontakt z własnym synem.
-Cześć kochanie. - Usłyszałam głos mojej mamy.
-Cześć mamusiu, bardzo tęsknię za wami. -grzecznie przywitałam się z moją mamą.
-Ja też córeczko, co u Ciebie słychać?
-Wszystko dobrze mamuś a u Ciebie? -skłamałam mamę, w rzeczywistości byłam załamana całą tą sytuacją.
-U mnie jak zwykle w porządku. -odpowiedziała mama uśmiechając się.
-Dobra mamo, daj mi jeszcze chwilę pogadać z naszym maluszkiem. -skwitował Fabian, przerywając rozmowę moją i mamy.
-Maleństwem? Jestem od Ciebie młodsza o trzy lata. -powiedziałam zakładając ręce na piersi i udając obrażaną.
-No dobra, dobra. Kruszynką. - powiedział przez śmiech.
-Yhm, ja zawsze mam rację. - odpowiedziałam pokazując mu język.
-All..-przerwał nasze dziecinne wygłupy.
-Tak? -odpowiedziałam przejeżdżając po włosach ręką.
-A co jeśli będziesz naprawdę zmuszona do tego ślubu? -zapytał cicho ze skrzywioną miną.
-Już jestem zmuszona. Wiesz jaki jest ojciec, najwyżej jakoś to przeżyję. Tylko boli mnie jedno. Dlaczego on nie zapytał mnie o zdanie? Jestem dobrą dobrą córką, bardzo go kocham, zawsze się go słucham, dobrze się uczę, a on chce mi zrobić takie okrucieństwo. -powiedziałam a po moim policzku zaczęła spływać łza.
-Kochana, powiem mamie, zadzwoni do ojca i wybije mu ten chory pomysł z głowy. -odparł po raz kolejny dumnie się uśmiechając.
-Nie! - krzyknęłam.
-Dlaczego nie? To ty chcesz tego ślubu czy nie? - zapytał przymrużając lewe oko.
-Nie chcę brać tego cholernego ślubu ale nie chcę też zamartwiać mamy. -powiedziałam spuszczając wzrok.
-Nie płacz malutka, bo Cię wygilam. - zaczął a ja mu przerwałam..
-Dobrze, ale tylko nie gilaj. -zaśmiałam się ocierając wierzchem dłoni łzę z policzka.
I tak rozmawialiśmy jeszcze przez dwie godziny.
------------------------------------------------------
Uwaga! poszukuję chętnej osoby , która zechciałaby zrobić tło do mojego bloga.:)
Mam nadzieję że chociaż troszkę zaciekawił was mój blog. Przepraszam że taki długi i nudny :(. Komentujcie i wyrażajcie swoje opinie na temat JBIJD. Całuję, pozdrawiam <3
Ciekawa fabuła i bardzo dobry styl pisania :) Czekam na rozdział drugi, powodzenia! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. :) Nawet nie wiesz jak wiele dla mnie znaczy twój komentarz. Pozdrawiam ciepło :)
UsuńZ checia bede zagladac regularnie na twojego bloga :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki ze uda ci sie go prowadzic tak jak zapowiada 1 rozdział ;)
Powodzonka :* :)
Podoba mi się będę ty zaglądać ;) pozdrawiam www.love-is-not-dream-kiss.blogspot.com
OdpowiedzUsuńBardzo mi sie podoba czekam na dalsze rozdziały. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo ff jest takie inne.. Podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńhttp://fanfictionjdabrowskywsrodchloduludzi.blogspot.com/
Super piszesz . Zycze własnej ksiazki w przyszłości�� na pewno kupie
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń