wtorek, 9 grudnia 2014

Rozdział 4

Weszłam do domu zupełnie tak jakbym była nieprzytomna, nie mogłam się otrząsnąć po wcześniejszym wydarzeniu. Zsunęłam ze swoich stup buty i weszłam do przedpokoju.

-No w końcu jesteś! -odezwałam się Katrina, krzyżując ręce na piersiach.
-Przepraszam, zagadałam się z Kelly w kawiarni. -zaczęłam się tłumaczyć.
-Ale mnie nie obchodzi co ty robiłaś. Na drugi raz nie masz prawa się spóźnić. -krzyknęła na mnie.
-Przepraszam. -powiedziałam, nie miałam ochoty się z nią kłócić. Otworzyłam drzwi od salonu, przyklejając sztuczny uśmiech przekroczyłam próg drzwi.
-Dzień dobry. -przywitałam się ze wszystkimi, ale tylko do mojego taty podeszłam i ucałowałam go w policzek.
-Cześć córeczko. -odpowiedział tata głaszcząc dłonią czubek mojej głowy.
-A z Zaynem się nie przywitasz? -spytałam mama Katriny, sięgając na stół po kostkę cukru do herbaty. Spojrzałam z przerażeniem na mojego tatę ale on tylko kiwał twierdząco głową. Zayn wstał złapał mnie za rękę, następnie krótko cmoknął mnie w usta.
-Hej kochanie. -odezwał się chłopak.
-Hej misiu. -odpowiedziałam z uśmiechem. Tak na prawdę miałam ochotę wsadzić sobie w gardło łyżkę leżącą na stole. Znienawidziłam siebie za te słowa. Po chwili usiedliśmy oboje na kanapie.
-To opowiedzcie jak się poznaliście. -stwierdziła Pani Jeffey.
-No w sumie ...-zaczęłam ale Zayn mi przerwał.
-Poznaliśmy się 3 lata temu, gdy Alice i Pan Rafael przeprowadzali się do Phoenix. W zasadzie to nasze pierwsze spotkanie odbyło się na wspólnej kolacji rodzinnej. W tedy oboje zakochaliśmy się w sobie od pierwszego wejrzenia. -mówił to w ten sposób że sama o mało mu nie uwierzyłam w te wszystkie bzdury, które mówił. Siedzieliśmy objęci, Zayn nadal opowiadał a ja tylko kiwałam głową wyglądając jak słodka idiotka.
-Macie niesamowitą historię miłosną. -skwitowała Jeffey, zakładając nogę na nogę.
-Tak jest świetna. -powiedziałam. -Mam szesnaście lat, jestem zmuszona do ślubu z totalnym dupkiem tylko po to żeby szemrane interesy ojca nie legły w gruzach. -dodałam już w myślach. Nie oszukujmy się mój ojciec miał potężną firmę na skalę stanową. Ale żeby zarabiać jeszcze więcej zaczął robić jakieś przekręty.
-A może powodem jest dziecko? -spytała marszcząc czoło i biorąc łyka swojego napoju.
-Nie! -niemal jednocześnie krzyknęliśmy z Zaynem, a moja "Babcia: aż podskoczyła.
-Dobrze, rozumiem.
-Kolacja gotowa! -zawołała Katrina, nie lubiłam macochy ale trzeba było jej przyznać jedną rzecz. Świetnie gotowała. Na wołanie Katriny wszyscy wstali i udali się do jadalni. Kolacja była najlepszą częścią tego wieczoru z trzech powodów. Zayn siedział przy drugim końcu stołu, David nie palnął nic głupiego na mój temat i nikt nie wypytywał dlaczego jestem taka nieobecna, a nawet gdyby ktoś spytał miałby 100% rację. Nie mogę wyrzucić sobie z głowy chłopaka o cudownych czekoladowych oczach.
-Dziękuję. -odezwał się David odsuwając talerz przed siebie.
-Smakowało? -Spytała Katrina wkładając sobie do ust widelec z nadzianym jedzeniem.
-No pewnie mamo. -David wstał, podszedł do Katriny i objął ją od tyłu.
-Ja też dziękuję, jestem bardzo zmęczona. -podeszłam do Zayna ucałowałam go w policzek i wyszeptałam -Nienawidzę Cię. -ale on tylko się zaśmiał.

*

Wchodziłam po schodach jak nieprzytomna, zamknęłam za sobą drzwi od mojego pokoju, opierając się o nie zsunęłam się na podłogę. W końcu miałam chwilę żeby w spokoju przeanalizować dzisiejszy dzień. -Może to jednak nie był zły dzień, spotkać tak niesamowitego chłopaka to niecodzienność. -wyszeptałam. Martwiła mnie tylko jedna myśl. Bałam się że już nigdy nie spotkam. Wstałam z podłogi i podeszłam do szafy, nie myśląc zupełnie o niczym poza tajemniczym chłopakiem sięgnęłam po piżamę. Udałam się do łazienki w celu wzięcia prysznica. Delikatnie zsunęłam z siebie ubrania, weszłam pod prysznic. Przekręciłam gałkę, a po moim ciele zaczęła spływać gorąca woda. Powolnymi ruchami dłoni wmasowywałam w skórę balsam cacaowy . Czułam jak wszystkie złe wydarzenia z dzisiejszego dnia spływają i zostają tylko te dobre. Co mam na myśli- tego niesamowitego chłopaka. Zakręciłam wodę, rozsunęłam drzwi od prysznica. Sięgnęłam po ręcznik, następnie się nim owinęłam. Stałam przed lustrem wpatrując się w swoje odbicie. Po kilku minutach podłączyłam suszarkę do kontaktu i zaczęłam suszyć włosy. Gdy już kończyłam swoją czynność ktoś zaczął pukać do drzwi. Po chwili namysłu wzięłam swoje ubrania z szafki, wyszłam z łazienki zaczynając coś nucić pod nosem. W tedy mój świetny nastrój w jedną sekundę znikł.

-Zayn co ty tu jeszcze robisz? -warknęłam kiedy zobaczyłam opartego jedną ręką o ścianę chłopaka.
-Miałem nadzieję że Cię tu zobaczę. -odpowiedział podnosząc kąciki ust.
-Dlaczego? -zdziwiona zmarszczyłam czoło i przegryzłam dolną wargę. -Chciałeś pogadać, jak tak to sorry ale idę spać. -dodałam.
-Nie chciałem Cię zobaczyć w ręczniku, i chyba mi się udało. -odpowiedział "zjeżdżając" mnie wzrokiem.
-Jesteś bezczelny. -wrzasnęłam a po chwili chłopak zasłonił dłonią moje usta i jednocześnie wpił się w moją szyję, na szczęście tym razem zareagowałam.
-Mówiłam Ci coś. Nie dotykaj mnie. -warknęłam gwałtownie odpychając chłopaka od siebie. -I zejdź mi z drogi.
-Jak chcesz. -odpowiedział z chodząc mi z drogi. Kiedy już go mijałam poczułam że pociągnął za kącik ręcznika,którym byłam owinięta. Nie zdążyłam mu przeszkodzić bo już nie miałam na sobie zupełnie nic.
-Ty pieprzony kretynie! -wrzasnęłam zakrywając rękoma moje nagie ciało, co było na marne. Pobiegłam do swojego pokoju, trzaskając za sobą drzwiami szybko założyłam na siebie szlafrok. Czułam się tak cholernie upokorzona jak nigdy. Dosłownie rzuciłam się na łóżko na szczęście szybko zasnęłam.

*

Przebudził mnie głośny pisk opon, na który ja momentalnie wyskoczyłam z łóżka. Podeszłam do okna, delikatnie odsuwając zasłonę zaspana patrzałam przez okno. Zauważyłam wychodzącego z samochodu chłopaka. Prawdopodobnie wprowadził się do niegdyś zamieszkanego przed Hutson'ów domu. Próbowałam dostrzec jego twarz ale jak na przekór losu lampa się wyłączyła.
-Kurwa! -wrzasnął chłopak i uderzył ręką w skrzynkę na listy. Na dźwięk jego uderzenia aż podskoczyłam, przez co przewróciłam się ciągnąc za sobą zasłonę. Momentalnie wstałam i spojrzałam przez okno ale chłopaka już nie było. Usiadłam z obolałym łokciem na łóżku wpatrując się w jeden martwy punkt przed sobą. W pokoju było tylko słychać tykanie zegara. Siedziałam tak przez jakiś czas aż w końcu zasnęłam.

*

-Ej! Co Ci jest? -spytała Kelly pstrykając palcami przed moją twarzą.
-Nic mi nie jest, po prostu się nie wyspałam. -Siedziałam, podpierając jedną ręką głowę a drugą mieszałam widelcem w talerzu.
-A co było tego powodem? Impreza z Babcią? -spytała a ja teatralnie przewróciłam oczami.
-Chciałabym żeby tak było. -Odpowiedziałam ziewając.
-Więc co się stało? -z przerażoną miną szatynka przysunęła się do mnie.
-Hmm....wróciłam do domu, musiałam udawać że jestem wielce zakochana w Zaynie. Po wykąpaniu się wychodziłam z łazienki w ręczniku a Zayn pociągnął za niego i zostałam kompletnie naga...
-Ale chyba nic Ci nie zrobił? -przerwała mi Kelly.
-Nie, nie no coś ty pobiegłam od razu do pokoju. A na dodatek mój nowy sąsiad wyładowywał w nocy złość na skrzynce na listy. -wytłumaczyłam biorąc łyk soku jabłkowego, po kilku sekundach zadzwonił dzwonek. Gdy szłam w stronę swojej sali podszedł do mnie jakiś chłopak.
-Hej, jestem Adam. -przywitał się.
-Hej Alice. -odpowiedziałam spuszczając wzrok.
-Chodzę tu do szkoły od niedawna i od początku wpadłaś mi w oko. -powiedział a ja poczułam że zaczynam się rumienić.
-To miło. -mruknęłam pod nosem, nie chciałam żeby chłopak widział moje malinowe policzki.
-Chciałabyś może pójść ze mną na bal? -spytał słodko się uśmiechając. Był przystojny, nawet bardzo, blondyn z niebieskimi oczami.
-Nie wiem nawet czy idę na ten bal. -odpowiedziałam poprawiając torbę na ramieniu.
-Yhm...a może chciałabyś się umówić?
-Chę...-już chciałam odpowiedzieć ale przypomniałam sobie o Zaynie, nie chciałam robić sobie ani jemu nadziei skoro miałam niedługo się zaręczyć. -Nie mogę, przepraszam. -dodałam patrząc mu prosto w oczy.
-No spoko, nie masz za co przepraszać. Napisz jak będziesz miała ochotę. -powiedział wyraźnie zawiedziony wręczając mi do ręki karteczkę z numerem telefonu.
Weszłam do klasy i zauważyłam że klasa pisze kartkówkę.
-No to mam przesrane. -wyszeptałam sama do siebie.
-Pięknie Brooks, nie dość że pyskujesz na lekcjach a jak siedzisz cicho to w ogóle nie słuchasz, to jeszcze się spóźniasz. Siadaj! -Wydarła się na mnie Musterson.
-Ale...-próbowałam się wytłumaczyć.
-Nie pyskuj!- krzyknęła.

*

Po skończeniu wszystkich lekcji wróciłam do domu, wydawało mi się z nikogo nie ma więc od razu przebrałam się w wygodne ciuchy. Włączyłam na dvd jakiś film. Nagle usłyszałam donośny hałas dobiegający z kuchni, z przerażeniem sięgnęłam po wazon i powolnymi krokami kierowałam się w stronę pomieszczenia, z którego dobiegał huk.

-Matko święta David, wiesz jak mnie przestraszyłeś?! -krzyknęłam na młodszego brata kiedy zobaczyłam jak siedział na podłodze cały posypany płatkami.
-Nie panikuj tylko pomóż mi to pozbierać. -odezwał się pokazując ręką na bałagan wokół niego. Z rozbawieniem uklękłam a następnie pozbierałam leżące na ziemi płatki.
-A teraz mi powiedz jak to się stało. -spytałam .
-Chciałem zrobić sobie coś do zjedzenia, byłem głodny. Sięgnąłem po płatki ale szafka była za wysoka i jak pociągnąłem za paczkę to wszystko się wysypało. -zaczął tłumaczyć wyrzucając do śmietnika rozsypane płatki.
-Zrobić Ci coś do zjedzenia? -spytała
-O no tak, zrób. - odpowiedział uśmiechając się.

Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść naleśniki, które zrobiłam. W tym czasie ktoś wszedł do domu.

-Jestem! -usłyszałam kaczy krzyk Katriny. -Jest Alice? -dodała gdy weszła do przedpokoju.
-Tak, jestem. -odpowiedziała biorąc łyk soku pomarańczowego. Katrina weszła do Kuchni.
-Musimy porozmawiać, David weź jedzenie i idź do salonu. -odłożyła zakupy na blat wysepki następnie usiadła obok mnie.
-Słuchaj, Zayn mi mówił o twoim zachowaniu wobec niego. Nie masz co się burzyć gdy chce Cię pocałować. On jest doskonałą partią i nie pozwolę Ci zniszczyć planów ojca. -zaczęła mówić a ja aż zakrztusiłam się.
-Ale...-wydukałam przez kaszel.
-Żadnego ale. -powiedziała stanowczo.
-Przecież to idiotyzm. -syknęłam.
-To ty jesteś idiotką nie pomysł twojego ojca! -wydarła się na mnie macocha a ja momentalnie zaczęłam kipieć ze złości. Miałam ochotę zwyzywać ją od najgorszych ale wiedziałam że nie mogę bo to i tak obróci się przeciwko mnie. Postanowiłam zignorować ją, tym samym pójść do swojego pokoju.
-Jeszcze nie skończyłam! -wydarła się gdy zauważyła że wychodzę.
-Ale ja tak. -warknęłam rzucając mordercze spojrzenie.

---------------------------------------------
Mam nadzieję że wam się spodoba ten rozdział. Nie ukrywam że jestem zawiedziona bardzo małą ilością komentarzy, proszę was komentujcie i wyrażajcie swoją opinię. Nawet nie wiecie jakie to ważne dla autora, każde miłe słowo jest świetną determinacją do pisania następnych rozdziałów. 
Pozdrawiam <3 


13 komentarzy:

  1. Jsjsjjshs jeju jak ja nie nawidze tej katriny!!
    Ale blog cudowny ♥
    Jestem stałą czytelniczka ♥ / tt @awwhmrbieber

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział genialny, ale...cóż nie ma nic negatywnego, okej. Zayn jest dupkiem, ale na mój wyobrażony sposób jest całkiem zabawny. :) Boże, błagam niech to Justin się wprowadzi, o tak, wysłuchaj moich próśb! Uwielbiam Alice, jest taka...prawdziwa? Naturalna i w ogóle cudo. :) Powodzenia, do następnego <3
    Miniax ta sama co od początku, tylko z nowego konta, jestem tu na stałe i dotrwam do końca! :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Jesteście kochane, tak mnie zdeterminowałyście że już zaczęłam pisać Rozdział 5. :**

      Usuń
  3. Fajneee ciekawe co bedzie dalej :D
    Czekam i zapraszam na mojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O jaaa.. MEGA ! Czekam na następny i jakbyś mogła to powiadamiaj mnie o nowym rozdziale . :) Pozdrawiam i zapraszam do siebie nochybanienormalnienienormalna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo podobne opowiadanie do
    love-is-not-easy-baby.blogspot.com
    :)
    Prawie to samo oprocz przymusu do slubu xD nawet probujesz pisac jak autorka tamtego opowiadania ://

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opowiadanie ma zupełnie inną fabułę. Uwierz na słowo nie inspiruję się Lineb, owczem podoba mi się tamto opowiadanie, ale nie mam zamiaru upodabmiać mojego opowiadania. Na tym chyba nie polega pisanie bloga, prawda?

      Usuń
  6. Sprawdź konto bankowe gdzie najlepiej na konto osobiste gdzie najlepiej założyć

    OdpowiedzUsuń
  7. Sprawdź czym jest naprawa pomp hydraulicznych - regeneracja silnika hydraulicznego

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonany przez Calumi