-Zawiodłem się na tobie Alice. Szlaban nadal obowiązuję Cię do niedzieli, a potem zobaczymy co z tobą zrobić. -odezwał się, odwrócił na pięcie i poszedł w stronę sypialni.A ja, cicho westchnęłam zdając sobie sprawę że przesadziłam. Po wzięciu szybkiego prysznica, przebrałam się w piżamę. Była już prawie 4:00 ale nie chciało mi się spać, ani trochę. Z wielką niechęcią położyłam się do łóżka. Próbowałam zasnąć na siłę, odwracałam się z boku na bok, w mojej głowie kłębiło się tysiące myśli.
*
Przeklinałam w myśli na siebie, słysząc budzik. Spałam tylko dwie pieprzone godziny. Od razu po podniesieniu się poczułam ogromny ból głowy i suchość w gardle. Tak, to był mój pierwszy kac. Delikatnie wstałam aby nie poczuć po raz kolejny tego samego ukłucia w głowie. Spojrzałam przez okno, słońce świadczyło o jednym. Dzisiaj będzie wyjątkowo gorący dzień, ale czemu się dziwić jest końcówka maja. Podeszłam do szafy po ubrania na dzisiejszy dzień. Wybrałam jeansowe szorty i różową bokserkę z mocno wyciętymi rękawami. Udałam się do łazienki aby wziąć lodowaty prysznic, który postawi mnie na nogi. Impreza w środku tygodnia była nieodpowiedzialnym pomysłem. Po doprowadzeniu się do w miarę normalnego stanu zeszłam na dół na śniadanie. Czułam się niezręcznie wiedząc że zaraz będę musiała spojrzeć w oczy Katrinie. Na szczęście w jadalni przy stole siedział tylko David.
-Gdzie Katrina? -spytałam młodszego siadając przy stole.
-Pojechała gdzieś z Zaynem. -odezwał się dolewając mleka do płatków.
-Zayn tu był? -powiedziałam sypiąc sobie płatków do miski.
-Tak, a co stęskniłaś się? -David parsknął śmiechem.
-Nie żartuj sobie. -syknęłam. W tym momencie zastanawiało mnie jedno. Gdzie mogli RAZEM pojechać Zayn i Katrina?
-Masz przechlapane, wiesz? -spytał.
-Co masz na myśli?
-No podsłuchałem wczoraj rozmowę mamy i taty. Mówili coś że nie pojedziesz z nami do San Diego. -odparł David stukając łyżką o stół.
-Co? Przecież wiedzą jaki ten wyjazd jest dla mnie ważny! Chcę jechać do mamy i Fabiana. -krzyknęłam chociaż wiedziałam że to nie ma sensu krzyczeć na młodszego więc po chwili wyciszyłam ton.
-No wiem. -powiedział David biorąc łyk soku. Zerknęłam na telefon. Musiałam już wychodzić do szkoły. Wyszłam z domu zakładając słuchawki na uszy. Było gorąco. Błąd, było wręcz piekielnie. Czułam jak dosłownie cała płonę. Doszłam do szkoły po 30 min, a pierwsza lekcja (oczywiście angielski) to była katorga. Nie mogła wysiedzieć w tej upalnej sali.
-Panno Brook, przeczytaj nam zadanie domowe. -powiedziała Musteron zakładając okulary.
-Jakie zadanie? -spytałam odgarniając włosy.
-To które zapowiedziałam kiedy Cię nie było i się spóźniłaś się na kartkówkę.
-Nie mam proszę Pani. -zaczęłam tłumaczyć ale nauczycielka mi przerwała.
-Skandal! Będę musiała porozmawiać z twoim ojcem. Pogorszyły Ci się oceny. Bierz się do roboty.
-Wszystko jest ok proszę Pai. Przepraszam za kłopot. Obiecuję że się poprawię- wytłumaczyłam a Musteron najwidoczniej się zdziwiła, nie odpowiedziała ani słowem tylko pokiwała głową. Jasmine Musteron, tak nazywała się belferka, miała około 37-40 lat. Odkąd pamiętam jest dla wszystkich wredna, nawet dla dyrektora. Moje rozmyślenia przerwał dzwonek.
-Nareszcie. -mruknęłam pod nosem pakując notatnik i piórnik do torby. Wychodząc z sali spojrzałam na Musterson. Wyraźnie było widać że jest czymś przejęta. Po drodze do stołówki wstąpiłam na moment do łazienki, tam spotkałam poprawiającą się przed lustrem Kelly.
-Hej All! Czemu wczoraj się zerwałaś z tej imprezy? -spytała. Nie wiedziałam co mam jej odpowiedzieć.
-Em...źle się poczułam i zadzwoniłam po Zayna żeby po nie przyjechał. -wymyśliłam na poczekaniu. Czułam się okropnie, nigdy przedtem jej nie okłamałam.
-Aha, fakt nie źle wczoraj zabalowałaś. -parsknęła śmiechem poruszając brwiami.
-Tak przesadziłam, nigdy wcześniej nie piłam, przez to teraz...
-Kac morderca nie ma serca? -przerwała mi Kelly.
-Yhm, a propos kaca. Idziemy kupić wodę do automatu.
-Mam wrażenie że mnie unikasz. -stwierdziła szatynka.
-Nie, wydaje Ci się. -powiedziałam zwyczajnym tonem ale zabrzmiało to bardziej jak sarkazm.
-Coś się stało? -spytała.
-Nie, wszystko jest ok. Na prawdę.
-Muszę Ci coś powiedzieć. -powiedziała gdy wychodziłyśmy z łazienki.
-Chyba nie masz na myśli że zrobiłaś to z Nickiem? -spytałam marszcząc czoło.
-Nie! -krzyknęła Kelly. -A dlaczego w ogóle przyszło Ci to do głowy? -dodała nie kryjąc poirytowania.
-Przepraszam tak jakoś, ale nie krzycz bo pęknie mi zaraz głowa. -jęknęłam łapiąc się za obolałe czoło.
-No dobra, dobra.
-To co chciałaś mi powiedzieć? -spytałam otwierając drzwi od stołówki.
-Powiem jak usiądziemy, ok? -powiedziała puszczając mi "oczko"
-No ok...- podeszłyśmy do lady, wzięłyśmy posiłki i usiadłyśmy przy wolnym stoliku.
-No wiec....-zaczęła mówić Kelly, w tym momencie Nicki usiadł obok Kelly, krótko całując ją w usta. -Ja i Nick jesteśmy razem. -dodała, a ja na tą wiadomość zakrztusiłam się wodą.
-Co jest All, nie pogratulujesz swojej przyjaciółce? -powiedział durnie się uśmiechając. Byłam w potrzasku. Co miałam zrobić? jeszcze ten jego kretyński wyraz twarzy, który wyraźnie mówił sam za siebie że jest zadowolony. Chciał się zabawić, ale nie zauważył czyim kosztem. Wiedział że Kelly kocha go na zabój i zrobi dla niego wszystko.
-Ahmm...no tak gratulacje Kelly. -syknęłam nie kryjąc ironii.
-Alice możemy chwilkę pogadać? -spytała przyjaciółka.
-Możemy. -mruknęłam pod nosem stając i odchodząc na bok.
-Co Ci jest, alkohol tak Ci wczoraj zaszkodził że dogryzasz nawet mi? -powiedziała ze złością Kelly krzyżując ręce na piersiach.
-Wiesz co na prawdę źle się czuję, wybacz nie powinnam wiem że się cieszysz. -tłumaczyłam. Kłótnia z najlepszą przyjaciółką nie była niczego warta.
-To usiądź, a ja pójdę kupić Ci jeszcze jedną butelkę wody. Jesteś strasznie blada. -odpowiedziała szatynka uśmiechając się.
-Ok, dziękuję. -usiadłam na przeciwko Nicka.
-Dobra słuchaj teraz. Jeżeli zabawisz się jej kosztem to ja zrobię wszystko żeby uprzykrzyć Ci życie. Wczoraj pieprzyłeś Stellę a dzisiaj chodzisz z Kelly? -warknęłam na chłopaka.
-Jaka ty jesteś agresywna, ale spokojnie Kelly będzie zadowolona, jeszcze będzie tak jęczała z przyjemności że ty ją usłyszysz. -zaśmiał się.
-Jesteś człowieku zerem! -krzyknęłam i wyszłam ze stołówki. -Pieprzony kretyn. -klęknęłam pod nosem wychodząc ze szkoły. Postanowiłam zerwać się wcześniej.
*
Z ogromną złością szłam do domu. Co miałam teraz zrobić? Byłam w rozłamie. Kelly była tak bardzo szczęśliwa, ale nie chcę by cierpiała przez Nicka. On jej nie kocha tylko chce się nią najzwyczajniej w świecie zabawić. Po 30 minutach rozmyśleń doszłam do domu. Stanęłam przed domem. Kiedy szukałam kluczy w torebce niechcący upuściłam telefon na chodnik. Schylając się po i phone zorientowałam się się że ktoś stoi przede mną. Wstałam jednocześnie podnosząc wzrok. Oniemiałam gdy zorientowałam się kto to.
-Hej Alice. -powiedział uśmiechając się w ten sam dobrze znany mi sposób.
-Cześć Justin, co ty tutaj robisz? -spytałam, serce biło mi niemiłosiernie szybko.
-Przechodziłem obok twojego domu, chciałem Cię odwiedzić ale..skoro już tu stoisz. -zakomunikował.
-Jak miło. -powiedziałam rumieniąc się.
-W zasadzie to mam pytanie. -stwierdził.
-Pytanie? Jakie? -idiotycznie spytałam marszcząc czoło.
-Kolega urządza imprezę, głupi mi iść samemu. Chciałabyś może pójść ze mną? -powiedział wplatając palce jednej z rąk we włosy. Miał ubraną białą luźną bokserkę i czarne rurki nisko opuszczone w kroku. Wyglądał tak seksownie że miałam ochotę polizać go po twarzy. Nie mogłam mu powiedzieć o szlabanie bo weźmie mnie za kompletne dziecko.
-W zasadzie to nie mam żadnych planów, więc czemu nie. -odpowiedziałam, nie miałam bladego pojęcia jak się wyrwę.
-To w niedzielę o 23? -będę czekał tutaj . -podszedł łapiąc mnie za dłoń spojrzał mi prosto w oczy. -Boże czy to sen? -pomyślałam.-Pasuje Ci tak godzina? -dodał.
-Tak, tak -zapewniłam. W tym momencie Jus puścił moją dłoń.
-A podałabyś mi swój nr? -spytał słodko wpatrując się we mnie.
-Pewnie. -odpowiedziałam i podałam szatynowi swój nr.
-To do zobaczenia.
-Paa. -mruknęłam ukrywając swoje rumieńce, które i tak chyba zauważył bo gdy mnie wymijał zaśmiał się.
*
Weszłam do swojego pokoju, z braku jakiegokolwiek zajęcia włączyłam laptopa. Po kilku minutach po moim pokoju rozszedł się dźwięk dzwoniącej do mnie osoby na skype. Dzwonił Fabian.
-Hej kochana, opowiadaj co u Ciebie. -powiedział starszy brat.
-Hej, całkiem dobrze. -odpowiedziałam uśmiechając się.
-Alice widzę twoje rumieńce, coś przede mną ukrywasz.
-No poznałam jednego świetnego chłopaka. -odparłam odkładając laptopa na szafkę.
-Mam Ci pomóc wybrać coś do ubrania bo się umówiłaś, prawda?
-Miedzy innymi. -odpowiedziała.
Po przebraniu się chyba setny raz w końcu wybrałam coś odpowiedniego.
-Fabian a jak tak twój przystojniak? -spytałam.
-Okazało się że jest nie dla mnie. -powiedział sztucznie pociągając nosem tak aby zabrzmiało to jakby płakał.
-A dlaczego?
-Wolał blondynów. -skwitował krótko, w tym momencie mój telefon zakomunikował mi że dostałam SMS'a.
OD: NIEZNANY.
Hej tu Justin, piszę aby się upewnić czy podałaś mi prawdziwy nr czy po prostu mnie spławiłaś.
DO: NIEZNANY.
Hej, nie to ja Alice.
OD: Justin (zapisałam sobie już jego nr.)
To świetnie.
-Alcie! Kto napisał? uśmiechasz się na przemian przegryzasz wargę i się zarumieniłaś! -krzyczy Fabian.
-To On. -odpowiedziałam ciesząc się w duchu jak małe dziecko.
-------------------------------------------
Przepraszam że tak długo czekaliście ale nie miałam wolnej chwili.
Osobiście nie jestem do końca zadowolona z tego rozdziału, ale to wy go oceńcie. PROSZĘ O KOMENTARZE! Polecajcie innym.
ŻYCZĘ WSZYSTKIM ZDROWYCH, WESOŁYCH ŚWIĄT. AUTOROM INNYCH FF DUUUUŻO WENY I WSZYSTKIEGO CO NAJLEPSZE! <3
Kocham i pozdrawiam.
Jest okej! Czekaam na nastepny :-)
OdpowiedzUsuńŚwietny,jak zawsze.
OdpowiedzUsuń♥♥
Udanych Świąt i dużo prezentów!
+zapraszam na nowy rozdział / tt@@awwhmrbieber
Dobry rozdział :)
OdpowiedzUsuńzapraszam tez do mnie ;) WESOŁYCH ! <3
http://new-life-for-us-baby.blogspot.ie
awh, Alice i Jus. <3 Uwielbiam! Nawet nie wiesz jak czekałam na ten rozdział. Codziennie wchodziłam kilkanaście razy by sprawdzić czy jest nowy! Wariuję! :)
OdpowiedzUsuńCóż, Nick dupek, naiwna Kelly i wkurzający Zayn. Norma. :D Genialny rozdział. Cudo <3 Czekam na następny, powodzenia :)) ;*